Kiedy ostatnio jechałam w góry, krótko, bo tylko 10h, ale jechałam całą, pięcioosobową rodziną, gdzie jedna z osób zajmuje, powiem delikatnie, ponad ćwiartkę powierzchni Fiata Pandy własności mojej siostry. W bagażniku nie było już miejsca, więc spakowany namiot, dwie karimaty i plecak trzymaliśmy z tyłu, a osoba z przodu musiała na kolanach dźwigać całą torbę prowiantu zapasowego na tydzień. Wyczerpała się bateria na empetrójce, nie mogłam dokopać się do nowej, w owych warunkach niemożliwym było czytać, ale i tak się nie nudziłam. Sposób? Dobre towarzystwo.
Jednak mam nadzieję, że ty nie będziesz musiał podróżować w tak ekstremalnych warunkach, więc jeżeli zabraknie bratnich dusz, to empetrójka, książeczka. Ewentualnie notes i układanie wierszy, bazgrolenie. Mi bardziej odpowiada to drugie. Możesz także zaopatrzyć się w album ze zdjęciami - ja sama bardzo lubię oglądać stare, dawno nie odkurzane zdjęcia. Podczas jazdy samochodem weź jeszcze aparat, może to być także komórka i pstrykaj zdjęcia, jeżeli nie żal Ci akumulatorów/baterii. Rób dosłownie wszystko, aby tylko nie popaść w monotonię.
Radzę Ci także odrobinę gimnastyki w samochodzie, bo długie jazdy, szczególnie bez postojów, są strasznie wyczerpujące. Rozciągaj nogi, ręce, odginaj się do tyłu i prostuj kręgosłup. Gdy tylko zatrzymasz sie, wysiądź i zrób parę skłonów, wyciągnij się jak kocur. Może i będą patrzyli na Ciebie jak na idiotę, ale to pomaga. No, to życzę miłej podróży.
|