CO?! Próbowałeś zabić głównego bohatera swojego własnego fejka?! Pewnie po to, by się wymigać od dalszej roboty, co? Dobrze przynajmniej, że Karciu sobie poradził. =*
Dobre, ale jak sam napisałeś, krótkie. I troszkę nie pasuje taki przeskok - przez całą pierwszą część Kareth był dumny, odważny, niemalże biegł z pieśnią na ustach w bój. A teraz to taki zimny, poważny i smutny fachowiec.
Cóż, później się zobaczy.
__________________
HELIUM~
|