Oryginalnie napisane przez Zygmunt
Szczecin, Rydla 93 I pietro zapraszam. Przyjedz, ale wez odrazu ze soba worki na smieci.
Jasne, dla ciebie wszystko. Oto moja opowieść:
Ktoregos pieknego lata, wybralem sie na wakacje. Celem mojej podrozy byla
licząca niewiele ponad 22 tysiące mieszkańców gmina Olecko, lezaca we wschodniej części województwa warmińsko-mazurskiego.
Po ulokowaniu sie w dwu-gwiazdkowym Hotelu COLOSSEUM przy ul. Gołdapskiej 12, wybralem sie na zwiedzanie miasta i poznawaniu tubylcow.
Zwiedzania miasta zaczalem od Placu Wolności, zwiedziłem tez ul. Grunwaldzka i Młynową. Po 5 min zwiedzania z przykrością stwierdziłem, że niestety, ale dobrnolem do rogatek miasta i przywitala mnie szeroko usmiechnieta dupa puszczy.
Zawiedziony, wrocilem do Hotelu COLOSSEUM. Jak na prawdziwego turyste przystało, nie poddałem sie. Spytałem recepcjonisty, czy zna jakies mile dziewczyny, ktore bylyby chetne towarzyszyc mi w moim pobycie w Olecku.
Odpowiedział, ze zna Marte ktora czesto pomaga gosciom hotelu oswajać sie z tubylcami. Zauroczony opowiescia pracownika hotelu, poprosiłem by ja sprowadził. Niewiele ponad godzine pozniej, uslyszalem pukanie do drzwi. Poprawilem wloski i w te pedy otworzylem drzwi do pokoju. Oczom moim ukazała sie Marta. Wesoła, wyzywajaco ubrana nastolatka. Pomyslalem: "no najpiekniejsza to ty nie jestes", ale ze wzgledu na to, ze jestem milym czlowiekiem postanowilem poznac ja blizej. Jako rzeczowy facet spytałem o cene uslugi. Odpowiedziala 19.95 EURO i 2,80zł. Mysle ok, czemu jednak tak nie rowno? Chyba trafilem na promocje?! Przeliczajac w pamieci swoje zaskorniaki doszedlem do jedynego wniosku - stac mnie. Byl jedak jeden problem, Marta nie pachniala zbyt ladnie. Ja z moimi fobiami jak detektyw monk nie dalem rady. Grzecznie aczkolwiek stanowczo poprosilem by wyszla. Chwile potem uslyszalem ponowne pukanie do drzwi. Tym razem to byl pan Jacek recepcjonista Hotelu, ktory z pretensjami spytal mnie, czy wiem co najlepszego zrobilem. Odpowiedzialem ze nie. Co sie okazało panna Marta to siostra jednego z szefow tutejszej maffi Olecka. Szef tej maffi ksywa Hespios wysyła ja by zarabiała na ulicy na PACC i snikersy. Pan Jacek ostrzegl mnie, ze musze jak najszybciej oposcic miasto bo bede HUNTED. Nie wiedzialem co to znaczy, ale brzmialo to zlowrogo. Spakowalem manatki i wrocilem do Szczecina. Smutny i zawiedziony przygodami z Olecka usiadlem do komputera. Moj syn gral w gre zwana Tibia. Zaciekawiła mnie. Mysle, pogram i ja. Zalozylem chara na swiecie zwanym nebula. I nie uwierzycie, macki maffi z Olecka siegnely nawet tu. Teraz juz wiem co znaczy hunted.
Jaki jest moral z tej opowiesci?
Czasami lepiej zatkac nos i zaplacic niz byc hunted.
Oto moja historia z jedynej platnej milosci, do ktorej tak naprawde nie doszlo. Panie Maksym89.
|