Zobacz pojedynczy post
stary 04-07-2007, 11:11   #16
Meferot
Użytkownik Forum
 
Meferot's Avatar
 
Data dołączenia: 03 07 2007
Lokacja: Częstochowa
Wiek: 33

Posty: 70
Stan: Na Emeryturze
Profesja: Elite Knight
Świat: Candia
Poziom: 112
Skille: 81/76
Poziom mag.: 6
Meferot ma numer GG 3397464
Domyślny Przygody Noobka cz.2

Po komentarzach pierwszej części postanowiłem, że będę pisał mniej przekleństw i poprawiał błędy. Będzie też bardziej inteligentnie, bo niektórzy nie łapią połowy tekstu. Zmieniam też styl pisania z przeszłego na teraźniejszy widziany oczami bohatera, taki wydaje mi się ciekawszy.

Część II
"Wyprawa do Ab'dendriel"

Mijają już dwa tygodnie od kiedy opuściłem Rookgard i zamieszkałem w Carlin. Wbrew pozorom nie było tu tak strasznie jak mi się wydawało. Nie bałem się już wchodzić samodzielnie w wąskie uliczki, kiedyś myślałem że jest tu jak w prawdziwym życiu, że niby wejdę w nieswoją dzielnicę i dostane po łbie. To damskie miasto okazało się całkiem miłe. Poznałem też znaczenie słowa 'Hunted', ale miałem ciekawych przygód z tym związanych. Odkryłem to słowo gdy expiłem na rotwormach, jak przyszedłem do tej pięknej jaskini niedaleko Kazordonn był tam trzydziesty trzeci druid, taszczył jakiś worek. Udało mi się podejrzeć co w nim mam. Były tam przeróżne tarcze, bronie, a nawet i kusze. Zszedł piętro niżej, poszedłem za nim. Pomyślałem, że skoro zbiera bronie to mu pomogę. Zabijałem za niego potworki, wprawdzie mi pomagał, zadawał większe obrażenia, ale ja cieszyłem się że dzięki mnie nie marnuje many. Ten mój nowo spotkany przyjaciel chyba się bardzo cieszył bo pisał wielkimi literami coś po brazylijsku. Nie rozumiałem go więc odpowiadałem mu uśmiechniętymi buźkami. Po kilku minutach zauważyłem, że do jaskini przyszedł piętnasty paladyn, bardzo się wystraszyłem ponieważ on mógł ukraść ten worek. Pobiegłem do tego Brazylijczyka i szybko zabrałem mu worek i schowałem go do rzeki która przepływała przez jaskinie. Zaczął krzyczeć 'hunted', nie wiem co to znaczy, ale chyba w ten sposób mi dziękował, niestety musiałem się wylogować. Następnego dnia mój przyjaciel się nie zalogował, wróciłem do depo. Było tam dużo ludzi, ale najbardziej spodobał mi się sto trzydziesty elite knight. Myśląc, że skoro jest knightem to pewnie da coś młodemu rycerzowi jakim jestem sam. Dostałem serpent sworda. To także nie był polak, nie wiedział jak mu za bardzo podziękować. Pierwsze co mi na myśl przyszło to napisać słowo 'hunted'. Podziękowałem mu tym słowem, pomyślałem, że może podziękuje też w imieniu moich kumpli, którzy na pewno by się ucieszyli, że ktoś mnie sponsoruje. Więc napisałem 'hunted by my friends'. Setnemu levelowi pogorszył się humor, kazał mi wyjść z depo, jak kazał tak zrobiłem, chciałem być miły. Zaczął mnie atakować, w myślach coś mi powiedziało 'aa miły koleś, chce żebym wypróbował mój nowy miecz', a więc zaatakował go. Zjechał mnie do yellowa hp, słyszałem że są takie runy co mogą cie całego uleczyć, skoro koleś ma ponad setny level więc pewnie zna się na tym i mnie uleczy, poczekałem jeszcze chwile, ale nadal mnie atakował, ale skoro to coś ma mnie całego uleczyć, więc pewnie koleś czeka, aż będę miał minimalną ilość życia. Już pasek mojego hp był bardzo czerwony, cieszyłem się, zaraz zostanę uzdrowiony, ale fajnie. Ale niestety zostałem zabity. Później dowiedziałem się co znaczy słowo 'hunted', żałowałem tego, tym bardziej, że straciłem mój dziewiąty level, nad którym męczyłem się kilkanaście godzin ;[.

Ale było minęło, dzisiaj idę po raz pierwszy odwiedzić kumpli w ab. Obejrzałem mapki w necie, popytałem też kumpli o drogę. Powiedzieli mi, żebym nie wchodził na zamek bo tam jest drag, na początku nie załapałem co to ten drag, znów skojarzyło mi się z narkotykiem i ogarnęło mnie obrzydzenie do tej gry. Dla pewności spytałem czemu mam na niego uważać, myślałem że uzyskam odpowiedź 'nie wiesz co się z tobą dzieje po prochach?', a tu nagle nokaut: 'bo zieje ogniem, dość duże hity, mógłby cię nawet zabić na combo', aż nie mogłem uwierzyć w moją głupotę, drag=dragon, czyli smok, a ja myślałem... . Odszukałem na mapce ten zamek, obrałem taktykę podróży. Skoro jest tam smok, więc chyba muszę iść tak żeby mnie z daleka nie zobaczył. Najlepiej iść za góra, fermor hills, gdy pójdę na około niej, dragon mnie nie zobaczy i nie przybiegnie mnie spalić. No więc jeszcze raz wychodzę z Carlin, idę tak samo jak do kopalni dwarfów, gdzie dość często expie, następnie skręcam na północ, aż dojdę do jakieś obrośniętej bramy z kamienia, mchem. Pora ruszać, zabrałem swoje najlepsze przedmioty, miałem też jednego kamienia który leczy niewielką część życia, dobre i to. Pożegnałem się z wszystkimi w Carlin i przygnębiony rozstaniem wyruszyłem. Na razie czułem się dość swobodnie, tą część drogi znałem dość dobrze. W miejscu w którym zawsze odbijam na południe od głównej drogi zawsze leżało dużo martwych ciał, czułem się wystarczająco silny by sprawdzić przyczynę tych morderstw, więc skręcam w dół i idę. Spotkałem tu dwie dziewczyny 'Amazonke' i 'Valkyrlie', całkiem fajne nicki. Ale moja radość została szybko pokonana przez strach, nie zdarzyłem podejść bliżej, a one już mnie atakują. Muszę stąd uciekać, jak najszybciej, nic nawet nie powiedziałem, tylko uciekam. Nie wracam do Carlin, pobiegnę do Ab. Jakimś cudem udało mi się uciec. Zatrzymam się na chwile aby ochłonąć. Zaraz będę musiał pokonać gobliny, muszę być skupiony przed tą walką. Dobra nie ma co idę dalej. Z Gobami Poszło łatwo. Przemierzam teraz jakąś łąkę, las, spotkałem motylka, jelenia, aż mi się zachciało pikniku, aż tu nagle a dołu monitora wyskakuje niedźwiedź, wole wiać dalej, na szczęście misiu nie jest zbyt szybki. Najgorsza część mojej wyprawy została wykonana. Z kumplami byłem umówiony na 13:00 więc mam jeszcze 20 minut wolnego czasu, jestem blisko, więc chyba mogę sobie pozwolić na zwiedzanie gór. Wchodzę po schodkach, będąc na drugim poziomie zauważyłem jakiegoś kolesia, wyżej. wejdę i się przywitam, a może to jakiś fajny koleś, za kumpluję się. Jego nick to 'Hunter', kurde następny palant, ale dobry był, przywalił mi z łuku aż za 89! Najwyższa pora użyć mojego kamienia do leczenia się, ale może lepiej ucieknę dalej od niego. Jestem jakieś trzy minuty drogi z dala od niego. Tu się zatrzymam i uleczę. Klikam 'use with...' na runkę, potem na siebie. Ale dupa wyskoczył mi jakiś błąd. Ehh zabiorę ten kamień do kumpli może jest jakiś zepsuty i da się go naprawić, wydałem na niego dużo pieniędzy, nawet mogłem mieć lepszą zbroje od tego kamienia, bo ktoś sprzedawał studded arma, bym mógł wreszcie dubleta komuś sprzedać, ale wolałem kupić kamień, boje się głupiej śmierci porostu. Ide do tego zasranego Ab, cały czas myślę jakie debile grają w tą tibie, nawet dziewczyny, spotkałem tylko 3 osoby, a każda z nich mnie zaatakowała, niewiele brakowało a by mnie zabili. Na mapce w necie znalazłem jak doiść do depo, kumpli jeszcze nie ma, więc pójdę się spytać gdzie mogę znaleźć domek, co kumpel w nim mieszka, adres mam na kartce napisany. Przechodząc obok bramy, zauważyłem jakiegoś karłowatego kolesia, u góry, ale znając dzisiejszy stosunek ludzi do mnie, postanowiłem tam nie wchodzić. Pod depo spotkałem dużo polaków, spytałem się czy znają mojego kumpla i czy wiedzą gdzie on mieszka. Jestem bardzo zaskoczony bo zna go połowa miasta! Odprowadzili mnie pod wskazany adres. Poczekam tu, aż przyjdą. Powiem im kogo trzeba zabić (tych kolesi co spotkałem po drodze, Hunter i te girls). Musze pokazać też ten kamień, niech go mi naprawią.

KONIEC cz. 2
__________________
Ancardia

Ostatnio edytowany przez Meferot - 04-07-2007 o 11:25. Powód: błądzik
Meferot jest offline   Odpowiedz z Cytatem