Mi się śniło że z jakimś kolesiem gadaliśmy sobie i w pewnym momencie on padł łbem na kałużę i stracił przytomność, a po mniej więcej 4000 setnych sekundy przyszedł mój kolega. Podnieśliśmy go, a ja go tak jakby po głowie pogłaskałem i się przebudził. Później przeszliśmy na drugą stronę(gwoli wyjaśnienia: była okrągła droga a na środku był budynek) i zrozumieliśmy, że chodzimy po torach! I obudziłem się(O rly?).
Przypadek sprzed chwili:
Gdy to pisałem, usłyszałem prawdziwy dzwonek szkolny!
|