Pewien młodzieniec, jakiś nowy bardzo starał się pokonać wilka gdzieś koło pewnej jaskini w której według plotek znajdowało się ciało smoka. Jednak w ogóle
mu to nie wychodziło, przegrał raz, drugi i trzeci i w końcu się poddał. Smutny powoli wracał do miasta jednak po drodze, koło starego dębu siedział sędziwy staruszek i ruchem ręki przywoływał młodzieńca do siebie. Młodzieniec podszedł do niego.
-Widzę że się poddałeś-powiedział staruszek
-Kim pan jest?-spytał młody Rookstayer
-Moja tożsamość nie jest w tej chwili ważna-powiedział stary-ważne jest to że nie wolno się poddawać-ciągnął dalej staruszek.
-To nic nie da, jestem beznadziejny, mogłem słuchać mamy i być farmerem.-rozpaczał młody.
-Pozwól że opowiem Ci pewną historie.
"A więc: kilkanaście lat temu na wyspie pojawił się pewien młodzieniec(właściwie popychadło), mówił na siebie Tasker. Nie miał nic oprócz starej kurtki, pałki i jabłka. Był zrozpaczony bo nie wiedział co ma dalej robić, a przecież nie było go na nic stać. Sypiał pod ławką, ludzie sie z niego śmiali, nazywali n00bem. Aż pewnego dnia spotkał Seymour'a który zaproponował mu program treningowy tylko że musiał kupić sobie klucz za 5 golda. A więc biedny młodzieniec zaczął żebrać co wiązało się oczywiście z kolejnymi wyzwiskami i przezywaniem. Jednak pewien miły (chyba w jego wieku) młodzieniec zaproponował mu pomoc. Dał mu 10 golda, porządne ciuchy i coś do jedzenia i picia. Szczęśliwy młodzieniec podziękował swojemu rówieśnikowi i z nadzieją ruszył do akademii Seymour'a, kupił klucz i rozpoczął program trenningowy. Kiedy już skończył był wystarczająco silny by pokonać trolla. Powoli zaczął się doskonalić i zarabiać jakieś pieniądze, nie był już takim popychadłem jak kiedyś . W końcu kiedy zdobył swój pierwszy miecz katanę na której wyryte były jakieś runy (dotąd bił tylko z pałki bo nie było go stać na nic lepszego) która wypadła z pierwszego rotworma jakiego zabił jego przyjaciel (ten który mu pomógł) zaproponował żeby wstąpił do jego gildi. Odtąd miał wielu przyjaciół i nikt go już nie wyzywał." Młodzieniec po wysłuchaniu tej historii odzyskał nadzieje i znowu zaczął próbować. Szczęśliwy staruszek popatrzył na swój miecz na którym były wyryte runy i uśmiechnął się.
|