Cytuj:
Oryginalnie napisane przez Inferno'Sko
No to tak zacznijmy od dzisiejszego (tj. 31 lipca 2007r.) "Griffind shield questu" na który szło około 30 osób -.-. Szliśmy a Elders Knight błądził i błądził po tymże labiryncie jakim jest/są "Molts" w których znajdował się quest. Ja szlem tam na ekstremalnych lagach. Ekipa składała się praktycznie z samych noobów  prócz paru osób... Noi dalej szliśmy każdy sie wpychal jakby to był wyścig -.-. Noi w pewnym momencie ja zlagowany na maxa szłem sam :/ , gdyby mój kolega (Sir vadim) nie poprosiłby ekipy żęby zaczekali to bym został sam jak palec. Ktoś po mnie przyszedł i zaprowadził mnie do ekipy , noi dalej jakos szliśmy . Tak około po 5 minutach drogi znów mnie zgubili , znów poprosiłem kolege aby sie zatrzymali i aby ktoś po mnie przyszedł, ale niestety mieli mnie za przeproszeniem głeboko w d***e i sobie sami poszli na quest mnie zostawili , Elders Knight (organizator questu) coś tam gadał że wracają , ale niestety kłamał. Czekałem na nich ze 20 minut w tym samym miejscu Elders teleportował sie i dał loga :/ . Czekałem na resztę ekipy noi wkońcu do mnie nie doszli , ale questu niestety nie wykonałem :/ w drodze powrotnej ja Sir vadim i Vavoy teleportowalismy się a tamtych noobków zostawiliśmy  . No to już sie nagadałem , teraz fotki:
Tu właśnie ja osamotniony w Molts :/
Advance xD
Bright sword quest... też była męczarnia ale jakoś zrobiliśmy..

|
Po 1 nie bylem organizatorem questu tylko koledzy mnie prosili, mówiłem im ze drogi nie znam a ciebie nikt nie prosił żebyś szedl z nami i nie mów o ekipię nooby bo tylko ty napierdałeś i co chwile sie gubiłeś nobie każdy normalnie szedł tylko ty jakieś problemy masz , Edward The matiz miał racje z tym ze noob z ciebie......