Mnie nie chodzi o wolność wyznania, bo, co oczywiste, nawet w tak zatwardziałym katolicko państwie ona istnieje. Chciałem jednak zwrócić uwagę na inny, bardziej bulwersujący problem.
Skandalem jest to, że lekcje religii w polskiej szkole nakładają niejako młodemu człowiekowi "klapki" na oczy. Z dzieciaków robi się armię posłusznych Kościołowi istot, nie mogących w istocie samodzielnie myśleć. Wiem, teraz się oburzycie, bo przecież wszyscy myślimy, tak. Tyle, że ,jak to kiedyś (de facto trafnie) powiedział pan Rydzyk, młodzież to taka plastyczna masa, którą można po swojemu i wedle upodobania modelować.
Zajęcia religii nie mają charakteru religioznawczego. To tylko i wyłącznie propaganda, którą pochłaniają młodzi ludzie. O innych religiach albo nie dyskutuje się wcale, albo też przedstawia się je w pejoratywnym świetle. Tak więc zwyczajny, przykładowy szesnastolatek brnie niejako w tym myśleniu, jakoby nie było innych dróg wiary, stając się po części ksenofobem. I tylko dociekliwi nie pozwolą sobie robić wody z mózgu, bo potrafią czytać, analizować sytuację i rozumieć ten cały katolicki cyrk jaki ich otacza.
Ja nie chcę atakować Kościoła katolickiego, bo obecnie zwycięstwo jest niemożliwe. Właśnie przez to, że dzieciaki są indoktrynowane w szkole, poprzez narzucanie im "jedynej słusznej ideologii", nie jesteśmy się w stanie przed tą czarną plagą obronić. Słyszałem o wielu przypadkach, gdzie w małych miasteczkach dzieci, których rodzice nie życzyli sobie by uczestniczyli w zajęciach religii, były zwyczajnie dyskryminowane. No jeżeli jest to nauczanie w duchu chrześcijańskim, to ja mowię zdecydowane "nie".
Kończąc, chcę podziękować wszystkim za zaangażowanie się tutaj w rozmowe, zarówno zwolenników jak i przeciwników. Fajnie, że można na poziomie podyskutować
Pozdrawiam