Kalisto wstała jak tylko zaczęło świtać. Szybko ubrała się i po cichu wyszła.
"Skoro dziś wyruszamy, muszę jeszcze zabrać parę rzeczy." - powiedziała w zamyśleniu.
Omijając bardziej zaludnione dzielnice, udała się do położonego po drugiej stronie miasta niewielkiego domu. Weszła do środka, rozejrzała się i po cichu, aby nikogo nie obudzić, weszła na górę. Będąc już w swoim pokoju otworzyła wielką skrzynię i zaczęła przeglądać jej zawartość. Po chwili namysłu odłożyła na bok łuk i kołczan, a za pas zatknęła sztylety do rzucania.
(Z łukiem będę się za bardzo rzucać w oczy, a to nie jest nam potrzebne - pomyślała).
Wzięła też plecak z najpotrzebniejszym ekwipunkiem i zarzuciła na ramiona długi, ciemny płaszcz.
Nie poszła prosto do wyjścia. Zajrzała jeszcze do położonego po drugiej stronie korytarza pokoju. W środku spało dwóch mężczyzn (jeden w średnim wieku, drugi dość młody) i mały chłopiec. Kalisto podeszła do łóżka chłopca, pocałowała go wczoło i szepnęła "Nie martw się, niedługo wrócę, bądź dzielny."
Spojrzała na stół - leżały na nim między innymi arkusz papieru i kałamarz. Podeszła i na pergaminie nakreśliła: "Tak jak mówiłam, wyjeżdzam, aby pomóc Dakarowi. Niedługo wrócę. Opiekujcie się Agoranem i uważajcie na siebie."
Spiesznie opuściła dom. Idąc w kierunku domu Dakara, jeszcze raz obejrzała się za siebie. W oczach zalśniły łzy, ale powstrzymała płacz i przyspieszyła kroku.
W mieście zaczął się codzienny ruch - ludzie otwierali sklepy, zdążali w różnych kierunkach.
(To już z pewnością pora śniadania) - pomyślała i w tym momencie poczuła lekki głód.
Po chwili dotarła do domu Dakara i udała się do jadalni. Weszła, radosnym "dzień dobry" oznajmiła swoje przybycie.
Przy stole siedzieli już Nillea i Gerion. Dakara nie było.
__________________
Ph3ar
Chwilowo mnie nie ma, przepraszam
bobo!
Ostatnio edytowany przez Vanessa - 08-11-2004 o 17:02.
|