Eh tam... Pier******e kotka za pomocą młotka. Jedną śmierć w swoim życiu przeżyłem i to próba samobójcza nie była. Rzeczywiście, życie się kończy, dosłownie, ta pustka etc... Może to dla tego, że jestem niewierzący? Chociaż wtedy jeszcze jakieś szczątki wiary we mnie istniały. Pamiętam to przeżycie i nigdy go nie zapomnę. Sen... Po prostu sen, bez snu... Bez marzenia sennego. Wszystko znika, tylko my ulatujemy i wszystko się kończy. Nigdy nie bałem się tak bardzo jak wtedy, dzisiaj boję się już tylko śmierci bo w porównaniu z nią w życiu nie ma nic strasznego. Ciekawe jak bardzo bym się wtedy bał gdybym wierzył w piekło jak katolicy, heh... : ) Pozdrawiam.
__________________
/
|