Guest
|
heh, glowie sie i glowie... nawet salmony zrobilam.
wlasnie nie wiem skad scrolla wziac. a ogolnie to fajny pomysl choc kasy nie potrzebuje (moje skromne 5k mi wystarczy - i tak duzo na wormy idzie, niedlugo cie przegonie klocku jeden)
=Pjuz mam scrolla
teraz reszta zagadki 
@down usun, bo podpowiadasz. I NIE MA ZABAWY
lol zagadka jest prosta ! rozwiazalam w niecala minute po jej otrzymaniu
Cytuj:
Oryginalnie napisane przez Dindsuk
Nawet sprytnie to wymysliles ;] i trdna ta zagadka
PS. nie oceniaj mnie po moich postach
|
od razu jak przeczytalam to napisalam "czy moge na pm odpowiedziec", no i odpowiedzlam. nie dam podpowiedzi no moze mala - zapiszcie to jako rowanie
mimo ze zwrocilam uwage nie zmieniles nazwy tematu... nadal jest Kocek.
musisz chyba kliknac edytuj/zaawansowane zeby zmienic
prosze o usuniecie posta ponizej. kazdy glupi wie jak to sprawdzic. szkoda ze spoil.
a co do zagadki to k.... jakie w yproblemy macie ? Trza bylo chodzic do szkoly i ksiazki czytac (to juz jest podpowiedz, ale nie spoil)
JAKO PIERWSZA SKONCZYLAM PIERWSZA ETAP  (Z ZAGADKA)
edit:
juz rozumiem po co chciales tak bardza ta amphore ode mnie
ta zagadka jest very easy. wystarczy zapisac to jako rowanie
lolce, ja chodze dopiro do 2 gim ;p, i chyba wiecej zadan nie rozwiaze bo nie bede miala dostepu do kompa od jutra....
Cytuj:
Wstawaj! Szybko Micheaszu obudź się! Nie mamy czasu, musimy uciekać! Słyszysz! Micheaszu, zbudź się! - krzyczała wśród ciemności zrozpaczona kobieta.
Maaaaaaaaamo, nie krzycz, przecież wstaję – ziewając szepnął do matki. Która jest godzina? – dodał. Nie ma teraz na to czasu, ubierz się prędko i weź jak najszybciej jakiś prowiant! Prędko, oni już tu idą! – rzuciła pospiesznie. Było ciemno. Chłopak słysząc ostatnie słowa rzucił się do wykonania polecenia, niczym strzała która została wystrzelona z łuku. W chwilę był już gotowy do drogi. Na szafce stała bułka. Schował ją do kieszeni. Mamo!? MAMO?! Gdzie jesteś!? – krzyknął. Tutaj synu, prędko! – usłyszał z ciemności. Gdy podszedł złapała go za ramiona – Jak tylko wyjdziemy na ulicę, musimy biec ile sił w nogach! Rozumiesz!? Powiedz, że zrozumiałeś! Nie możemy się zatrzymywać, jeżeli nas dopadną niech Bóg ma nas w swojej opiece! – z lękiem do niego rzekła. Słychać już było niemieckie krzyki. Otworzyła drzwiczki. Alejką z lewej strony szła uformowana w kwadrat grupka hitlerowców. Mieli szansę. Było ciemno i mglisto. Teraz – rzuciła w stronę syna i ile sił w nogach pobiegli między kamienicami w prawą stronę. Tupanie słychać było po całej ulicy, ktoś krzyknął, nagle kroki powieliły się, znowu krzyk, ktoś puścił serię strzałów. Dłoń matki na moment zacisnęła się mocniej ale nie zwolnili. Biegli jeszcze szybciej. Kolejne strzały. Odnajdując drogę w labiryncie kamienic, w końcu wbiegli w las, nie było słychać już kroków zza ich pleców, ale biegli jeszcze dobre parę minut zanim się, ostatecznie zatrzymali. Chłopak czuł, że coś się złego stało, musiał ponaglać matkę, żeby biegła szybciej aż upadła na ziemię. Z jej obojczyka ciekła krew. Z pomocą chłopca podczołgała się pod wielkie dębowe drzewo, kobieta bladła z chwili na chwilę. Mamo, jak się czujesz? – ze łzami w oczach, w końcu wyszeptał Micheasz. Synu, obiecaj mi, że będziesz dobrym człowiekiem! – załkała matka. Ten, jedynie odważył się potrząsnąć głową i rzucił się ku niej ściskając najmocniej na świecie. Nie mógł powstrzymać płaczu i żalu jaki go otaczał. Czuł jak uchodzi z niej życie, czuł, że ściska już martwe ciało, czuł, że stracił najważniejszą osobę w jego życiu. Nie chciał puścić, chciał pozostać przy matce jak najdłużej, chciał aby coś jeszcze powiedziała, aby pocałowała go w policzek, chciał się obudzić z tego koszmaru. Aż w końcu zrozumiał, został sam, opuszczony, osamotniony, porzucony. Został sam, zupełnie sam na tym nieszczęsnym globie, musi podołać wyzwaniu, musi się zmierzyć z losem, już nikogo przy nim nie ma, nikt go nie kocha, już nie cofnie czasu, nie ma się gdzie udać, nie ma gdzie się ukryć, pozostał tylko on, jego żal, jego smutek, jego płaczące serce, jego tęsknota. Nagle na niebie pojawiły się promienie słońca i zdał sobie sprawę, ze swojej beznadziejnej sytuacji i wstał pozostawiając martwe ciało matki. Szedł chwiejnym krokiem, jakby miał nogi z waty. Płacząc i dławiąc się, obijał się od drzewa do drzewa, nie miał już siły, zbierało mu się na wymioty, w dodatku był bardzo spragniony. Po kilku dniach wędrówki upadł. Był już bezsilny. Odgłos zwierząt zamieszkujących las był już nie do zniesienia, żołądek skurczył mu się do rozmiarów orzeszka, a usta tęskniły za wilgocią. Upadł. Dosyć! – krzyknął. Mnie też zabierz! Poddaje się! – z bezradnością wykrzyczał niebu. Nie chciał już żyć, chciał tylko żeby uszło z niego życie. Zrozumiał jak wiele stracił, jaki jest bezradny, kim naprawdę była dla niego matka. Była jego podporą, jego ostoją, filarem jego życia, nie mógł opisać jak ważną osobą ona dla niego była, jak marnował czas idąc pograć w piłkę niż zostać z nią podczas gdy oczekiwała od niego pomocy, kiedy zamiast wieszać pranie, szedł łowić ryby, teraz zamieniłby wszystkie te cenne godziny żeby jeszcze przez chwilę poczuć ciepło rodzinnego domu który stracił.
Leżąc tak, otoczenie zaczęło się rozmywać, jego oczy gubiły ostrość, coraz głębiej zanurzał się w swoją beznadziejność, czuł, że to już koniec, tak bardzo tego pragnął. Gdy zamykał oko zapamiętując ostateczny obraz świata, zobaczył zstępującego ku niemu anioła, ale nie był to taki anioł o jakim mu opowiadano, ten miał na głowie orła , coś do niego powiedział...
|
to moje dzielo z polskiego ktore musialam napisac ;S
LOLZ tak dzis patrze i nic nie widze :S dajcie mi cos z eventa
Ostatnio edytowany przez Xny - 07-04-2008 o 13:22.
|