Tymczasem powoz zblizal sie do zamku... Nagle wszyscy uswiadomili sobie, ze Dakar wcale nie zamierza sie zatrzymywac... Jada prosto do rozstrzygniecia, do ostatecznej walki. W pospiechu przygotowali swoja bron i czekali na rozwoj wypadkow. Po chwili zatrzymali sie, a do powozu wsiadl Dakar. Mial naciagniety na glowe kaptur, a w rece trzymal podluzne zawiniatko.
- Jestesmy nieopodal zamku, proponuje omowic plan ataku. Draconis jeszcze nas nei zauwazyl, zapewne nie spodziewa sie dzisiaj ataku, lecz juz niedlugo nas dostrzeze. Musimy dzialac szybko...
Robert tymczasem zdejmowal toboly Dakara z dachu powozu. Wydawalo sie wszystjkim ze robi to z ogromna ostroznoscia, jakby bal sie ze przy nieuwaznym ruchu pakunki wybuchna...
__________________
Kiedy umrę, pochowajcie mnie twarzą do dołu, aby wszyscy mogli pocałować mnie w dupę
Helmut Ottenburger
-----------
Koncze z tibia... Ciekawe ile wytrzymam
Ostatnio edytowany przez Caspius - 30-11-2004 o 19:30.
|