Użytkownik Forum
Data dołączenia: 09 07 2007
Posty: 31
Stan: Aktywny Gracz
Profesja: Sorcerer
|
Re:
ee, pamiętajcie, żeby nie uciekać za bardzo od Rooka.
Joł joł mówi do was:
Silent_Voygaer- ban za QS
Daro867- ban za kaleczenie języka rodzimego
xDD
,,Stary Bob wszedł z hukiem do miasta, minął ulicę Morską i wszedł do karczmy. Zapadła cisza. A potem wszyscy rzucili się na niego z radością, w końcu nie było go tutaj od paru dni. Po chwili odłożywszy stary miecz i tarczę, poprawił plecak i ruszył do największego stołu.
- Patrzcie, co mam- powiedział z zachwytem wyciągając z poszarpanej, starej torby małą, lecz grubą książeczkę.- Nikt z was nawet się nie domyśla, co to jest.
Zapadła cisza. No tak, co to mogło być, nikt się nie domyślał.
- To jest pamiętnik- powiedział Bob.- I najwyraźniej jego twórca, a zarazem autor nie stąpa już po ziemi. Kim był, gdzie przebywał po opuszczeniu naszej kochanej wysepki, nie wiem. Prawdopodobnie końca swych dni doświadczył w gronie Elfów, na północnych krańcach Głównego Lądu, w Ab'Dendriel. Jak się nazywał? Spróbujemy rozwiązać tę zagadkę razem.
Dopiero teraz zauważyłem, że przy jednym, największym, długim na około 15 metrów stole zgromadziło się mnóstwo ludzi. Pozostałe stoły stały puste, jedynie stary Gokurf, biedak, krzątał się po stołach zabierając niedopite piwa i kufle: pozostałości po obecnych już koło Boba gościach.
- Przeczytać?- spytał Bob spoglądając na resztę z uśmiechem.
- Taak!- chórem odezwali się goście.
Bob tylko roześmiał się, otworzył starą księgę (a właściwie książeczkę) i dopiero wtedy, w blasku lampy zauważyłem, jak wyglądała: z wierzchu otoczona w niebieski materiał: pewnie pofarbowana skóra wilcza. Zarówno stara, lecz bijąca magicznym blaskiem obudowa wzbudzała nieoczekiwany podziw. A w środku: zagięte rogi, pochlapane gdzieniegdzie fragmenty tekstu. Bob zaczął czytać. Zapadła cisza i słychać było nawet brzęczenie muchy.
-Hmmm... nie ma dat. To może nam znacznie utrudnić zadanie rozszyfrowania informacji na temat autora. Gdyby jednak zapisywał chronologię zdarzeń wraz z datami, moglibyśmy spróbować odgadnąć, po jakich wydarzeniach na przykład, się to odbywało.
-Może po 2-ej wojnie z orkami?- spytał jakiś młody zaciekawiony chłopak.
-Palnąłeś głupotę jak... nie wiem! Wyprowadźcie młodzieniaszka, bo za młody widocznie na takie opowieści.
Dopiero teraz zauważyłem, że Bob patrzył na niego groźnie, a reszta była oburzona, że przerywa się staremu, lecz szybkiemu i silnemu podróżnikowi z zasługami.
-Zacznijmy- powiedział Bob i zaczął czytać:
"Wpis pierwszy.
Nazywam się Ken i mieszkam z rodzicami na wyspie Rookgaard. Jest tu przyjemnie i mamy dużo zwierząt. Są też silniejsze od owiec, kur, królików i tym podobnych. Tata mówił mi tylko o trollach i orkach; powiedział, że na inne przyjdzie czas. Powiedział mi też, abym nigdy nie zapuszczał się na północ bez niczyjej opieki.
Wpis drugi.
Dzisiaj poszedłem z tatą na polowanie. Byliśmy blisko morza i szukaliśmy jeleni. Tata upolował jednego; on świetnie rzuca włócznią. Ja mam narazie mały mieczyk, ale moim marzeniem nie jest strzelanie z łuku czy włócznia. Chcę doskonale władać mieczem i nie bać się żadnych stworów.
Wpis trzeci.
Dzisiaj poznałem jakiegoś mężczyznę. Nazywa się chyba Al'Dee. Podobno mieszka na naszej wyspie wcześniej niż się urodziłem, a nigdy go nie widziałem. No tak, nigdy nie zapuszczałem się na jego farmę. Ten pan to i tak dobry człowiek. Ma dużo fajnych rzeczy, pożyczył mi wędkę i złowiłem 2 ryby. Potem mu oddałem.
Tata mówi, że znam już wszystkich mieszkańców naszego miasta: jest pan Obi, ten dziwaczny Tom the Tanner, Amber (jest bardzo miła), pan Willie, mądry Seymour i Dallheim. Dziwny człowiek, ale silny. Bardzo silny. Jest jeszcze jakiś duchowny Cipfried, pani Norma i Dixi. Ona jest fajna, lubię ją najbardziej. Tylko, że... intryguje mnie to, że mówi mi o wszystkich mieszkańcach wiele ciekawych rzeczy, ale o Obim nic z wzajemnością.
Mama mi też w tajemnicy powiedziała, że gdzieś daleko mieszka stary uczony mędrzec, co prawda szalony, ale bardzo mądry. Nazywa się jakoś na H. Nie pamiętam.
No i oczywiście postacie wyżej wymienione to nie wszyscy mieszkańcy naszego miasta. Oj, uciekam, jutro dokończę.
Wpis czwarty.
No i jeszcze Obi podobno ma jakiegoś bogatego kuzyna na stałym lądzie.
Aha, teraz druga część miasta. Poszliśmy tam z tatą tylko 2 razy, jak nie było strażników przy moście. Poszliśmy prosto i widziałem fajnych ludzi. Lee'Della, pan Billy. Jest też drugi mnich Loui i strażnik Zerbrus. Podobny do Dallheima, moim zdaniem jest troszkę silniejszy. Zapomniałem jeszcze dodać, że pod biblioteką Seymoura jest Paulie. Fajny koleś, lubię go, tylko czasami kłóci się o byle co. Pracuje w banku. Co prawda tylko rozmienia i przechowuje pieniądze, czy to można nazwać bankiem?
Wpis piąty.
Aha, jeszcze jest pięć rodzin na naszej wyspie, bo sprzedawcy w większości rodzin nie mają, z wyjątkiem Obiego i Dixi, no i pana Billy'ego po podobno jest rodziną Willy'ego. A te pięć rodzin to: Stevensowie, Buckowie, Terrysowie, Muckowie, Aroonsowie. Fajni są, ale Bucków nie lubię. A Terrysowie i Muckowie gdzieś za tydzień wyjeżdżają, a Gregory Terryson był moim ulubionym kolegą.
Wpis szósty.
Minął miesiąc od ostatniego wpisu. Zdenerwowałem się, bo Gregor wyjechał naprawdę. Myślałem, że żartował.
Wpis siódmy.
Mama wczoraj wyszła i nie wróciła. Szła zbierać jagody. Tata śpi, jest pijany. Upił się z panią Normą, on ją chyba kocha. Idę po mamę.
Wpis ósmy.
Minął 8 dzień od ostatniego wpisu. Wczoraj wróciłem do miasta. Co się ze mną działo! Pierwszego dnia wyszedłem z miasta i szukałem mamy. Nagle zobaczyłem jej plecak koło krzaka, wtedy coś mnie napadło. Poczułem tylko charczący głos, okrzyki: Narah tubum! i tyle. Gdy obudziłem się (podobno piątego dnia), byłem w łóżku, obok mnie stał on. Ten ,,stary, szalony, ale mądry" uczony Hyacinth. Przestraszyłem się. On jednak nic nie zrobił, uśmiechnął się, podał mi jakiś napój i odrazu poczułem się lepiej. Leżałem tam jeszcze 2 dni, bo mój stan nie był najlepszy i wtedy wróciłem do domu. Ojciec znowu spał. Pijany.
Wpis dziewiąty.
Aha, nie napisałem co się stało z mamą, ale to oczywiste.
Wpis dziesiąty.
Buckowie też wyjechali. Co się z nimi dzieje? Dziś cały dzień spędziłem w sklepie pana Obiego, pomagałem mu i Dixi. Fajnie było. Opowiadał mi dużo o stałym lądzie, o wielu miastach, o elfach i krasnoludach! Ale super!
Wpis jedenasty.
Coś się dzieje. Wszyscy są lekko zaniepokojeni. Wczoraj umarł tata. Opiekuje się mną Obi. Pochowałem ojca sam. Bez bólu, w końcu sam wybrał drogę, którą chciał pójść.
Wpis dwunasty.
Podobno dziś wyjeżdżamy. Ja i pani Amber. Dallheim nas odprowadzi. Dziwne.
Wpis trzynasty.
Jestem parenaście kilometrów od miasta. Płynę spowrotem do domu. Miasto, z którego wypłynąłem nazywa się Ab'Dendriel. Minęły 3 tygodnie i 2 dni od mojego wyjazdu z Rookgaardu. Co się wtedy stało? Otóż:
Prawie od razu po moim wpisie do domu wpadł Obi i złapał mnie za rękę. Powiedział, że muszę się spakować na dłuższy wyjazd. Zrobiłem to i wyszedłem z nim z domu. Obok nas stał Dallheim i dopiero teraz zauważyłem: w mieście roiło się od rycerzy i strażników! Było ich chyba ze dwustu, jeśli tylu może pomieścić same miasto. Zauważyłem jakiegoś strażnika prowadzącego panią Amber. Pobiegliśmy (ja, Dallheim, pani Amber i strażnik) do tunelu. Przebiegliśmy pod wschodnią bramą błyskawicznie ten tunel, biegliśmy w stronę... Hyacintha! Nie, obok niego skręciliśmy z południowej strony jego skały i dobiegliśmy do mostku i była tam łódka. Wskoczyliśmy do niej: ja i pani Amber. Dallheim został. Machał mi ręką na pożegnanie. I wtedy ujrzałem, kilkanaście metrów za nim minotaura. Czarne futro miał na sobie, uzbrojony był w tarczę i krótki, twardy miecz. Rogi, twarz: wszystko w czarnej skórze. Krzyknąłem do Dallheima. Ten odwrócił się i jednym ciosem uciął minotaurowi głowę. Razem z drugim strażnikiem wrócili do Rookgaardu. Jutro, gdy dowiem się więcej od Obiego, powiem więcej.
Wpis czternasty.
To co się potem działo:
W godzinę później zaczęło się. Ponad pięćdziesięciu rycerzy stanęło od północnej bramy, zaatakowały orki. Około 15 minotaurów ich wspierało. Miasto ugięło się pod ich oporem. Padło 40 rycerzy z obrony północnej bramy, reszta rzuciła się do ucieczki. W tym czasie na szczęście dotarły posiłki z Thais i Venore: razem ponad 400 rycerzy i strażników miejskich. Wtedy nowa siła natarła na wrogów i wyspa Rookgaard została obroniona. Podobno jednak w podziemiach zbierają się znów złe moce. I są to silniejsze stwory niż trolle. Orki i minotaury szykują się do kolejnej bitwy.
Wpis piętnasty.
Na szczęście szybko to nie nastąpi. Obi myśli, że najwcześniej za około 50 lat. Orków jest za mało, minotaury są silne, ale ich grupy są zbyt małe.
Wyjeżdżam z Rookgaardu. Pożegnałem się z wszystkimi. Obiemu zostawiłem zegarek po moim dziadku, podobno do dziś go ma. Tomowi wręczyłem piękną skórę wilczą, którą miał na sobie minotaur, którego znalazłem martwego po bitwie koło Hyacintha skały. Amber wręczyłem piękny kapelusz po mojej matce, Pauliemu nie dałem nic. Dixi wręczyłem nową sukienkę, dla Al'Dee'a dałem parę worków nasion- przyda mu się do pobliskich upraw. Dallheimowi dałem nową zbroję po moim ojcu- miał ją powieszoną na haku w domu (podobno ze stałego kontynentu). Billy i Willy otrzymali ode mnie parę kartonów pomarańczy- sprowadzono je specjalnie z Ab'Dendriel. Lee'Della dostała ode mnie masę słodyczy, uskarżała się, że jej życie jest smutne i ,,kwaśne". Loui i Cipfried otrzymali nowe szaty od Quentina z Thais, przyjaciela Maelila. Zerbrus dostał miecz- nowy, lśniący miecz zwący się Scimitarem.
Nie mam tu już nic do roboty. Wyjeżdżam na zawsze.
Wpis szesnasty-ostatni.
Koniec z dziennikiem. W Ab'Dendriel opiekują się mną nadzwyczajnie, ale wiem, że kres moich dni jest bliski. Całe swe serce oddałem Rookgaardowi, jego obronie, historii. I nie żałuję tego. Kiedyś tu wrócę. Z eskortą.
- No i?- spytał Bob podnosząc głowę.- Wie ktoś, kim on może być?
Zapadła cisza.
- Proszę próbować! Zgadujcie!- roześmiał się Bob. - To takie proste!"
no to... zgadujcie? Spróbujcie się domyślić, wszystko jest w tekście! Spróbujcie.
długie, nie? xD jak komuś się chce czytać, to... xD ale jestem zadowolony. jak ktoś ma jakieś sugestie, pytania: pisać posty.
__________________
[CHAR]Krysztopik Master[/CHAR]
14:09 You see yourself. You are rookstayer. Wow, you are so beautiful!
Ostatnio edytowany przez Pardzioch3000 - 21-01-2008 o 14:49.
Powód: zagadka? xD
|