Zazwyczaj jak już ściągałem, to na chama - zeszyt pod kartką, niby żeby wygodniej było pisać, a w zeszycie ściąga albo i bezpośrednio z niego czerpałem wiedzę. Jeśli nie można było mieć zeszytu na ławce, to ściąga leżała sobie pod kartką, tyle że jeżeli nauczyciel zbierał prace osobiście, to tuż przed końcem trzeba było dyskretnie usunąć pomoc naukową, rzecz jasna.
Dobrą metodą jest też ściąga w piórniku lub pod ławką. Kiedyś kombinowałem nawet z chusteczkami do nosa wyklejonymi "wiedzą naukową"
