Gelt, mówię o tym, że ludzie wcale nie chcą nie pić alkoholu. Wypicie to nie akt słabej woli, to spełnienie prawdziwego "pragnienia" (no pewnie też nie jest tak, że ktoś marzy o tym, żeby się napić, ale chciałby to zrobić). Nie napije się sam, nie będzie pytał "hej mogę się napić", bo "to wbrew jego zasadom", ale poczeka, aż będą go zachęcać i pomyśli sobie, że "przecież nie może odmówić". Bo tak naprawdę chce to zrobić, a nie potrafi się do tego przyznać. Szuka pretekstu i w końcu go ma. Znam ludzi, którzy rzeczywiście nie chcą pić alkoholu i tego nie robią. Znam też takich, którzy się w końcu łamią i wiem, że to wyglądało podobnie. Oczywiście są tacy, którzy faktycznie nie chcą i faktycznie mają słabą wolę.
EDIT:
A co do zapoznawania... Na studiach (!) nie miałem najmniejszego problemu z zapoznaniem ludzi. Byłem z nimi na wyjeździe integracyjnym, wszyscy pili, ja nie - i co? Chodzimy po wykładach do pubu, wszyscy piją, ja nie - nic wielkiego. Może mówisz o młodszych, ale w liceum czy na wakacjach również tak było.
__________________
.
Ostatnio edytowany przez Bambuko - 24-03-2008 o 19:33.
|