Taka anegdotka:
Szlo sobie moich 2 kolegow (jeden z nich to wicemistrz Polski w boxie do lat 16 czy jakos tak). Byli na totalnym zadupiu nad wisla. Nagle podbija 2 gosci (jeden duzy i nabity, drugi maly i chudy) no i zaczyna sie dialog:
-Dawaj telefon
-nie
-dawaj telefon k***a
-nie
-a chcesz wpier**l?
-tak
No i zaczela sie walka. Kolega, bokser szybko obalil 1 mocnym ciosem na ryj, potem go dosiadl i zaczal okladac. I tylko krzyczal ten zlodziej: "nie prosze, przestan, starczy". Drugi (chudy, niski) sie tylko przygladal az w koncu uciekl. Tak samo ten oklepany w koncu mogl sobie odejsc.
No niby sukces, komorki zostaly, typ sklepany, nam sie nic nie stalo.
Ale co sie dzialo miesiac pozniej? Przyszedl zlodziej z kolegami i juz nawet bokser szans nie mial

Wiec pamietajcie, nie kozaczcie na ulicy ;P