@Kora
Naprawdę nie lubie obrażać ludzi jeśli nie muszę, ale powiedzieć, że jesteś idiotą to i tak za mało. Mówisz, że knight się uhnął to ktoś dopiero celował z sd ? To pomyśl, że tym uhem też się było trzeba umieć trafić. A jeśli ktoś miał słabe pvp to musiał się zatrzymać, co było natychmiast wykorzystywane. Oczywiście niektórzy potrafili się uhnąć pozornie "w biegu" i nie było widać, że się zatrzymują.
Następne Twoje argumenty - gra magiem była strasznie męcząca. A popatrz sobie na każdą inną grę .. Mag zawsze ma najtrudniejszy początek, a gdy już osiągnie odpowiedni poziom dopiero ujawnia się jego moc. Dlatego sorc/druid to były kiedyś profesje dla graczy naprawdę umiejących grać, a nie dla lojtków które dorwą różdżke i biegają na 8lvl na cyce etc. Moja pierwsza postać to był sorc. W ciągu 2 miechów padłem nim ok. 50 razy. Byłem newbie, a sorc to nie była profesja dla newbie. Przerzuciłem się na knighta. Teraz gram w tibię wystarczająco długo i jakby wróciły tamte czasy spróbował bym ponownie swoich sił jako mag, który jest podkreślam - najbardziej wymagającą profesją, dla najbardziej doświadczonych graczy.
Jeszcze jedno, co mnie bardzo rozśmieszyło - "Knight szedł z bp mf , uh na małpy , żółwie , guardy i nie wychodził przez kilkanaście godzin."
Po 1 kolego - nie było wtedy ani małp, ani żółwi, a guardy (jak i hity knightów) były trochę inne i praktycznie nie dało się ich bić knightem. Po 2 - Sero~, Bubble, EO to byli knightci i siedzieli bardzo długie godziny żeby wbić tyle expa co sorc w 5x krótszym czasie. Bo sorc sobie expił 2 godzinki na demonie i wyciągał 400-500k expa, a knight musiał na taki exp siedzieć pół dnia (pewnie mnie wyśmiejesz z takimi wartościami exp'a, ale kiedyś milion expa jednego dnia to było naprawdę coś i niewielu się to udawało)...
Uważam, że to co napisałem jest żenujące, a Ty piszesz o czasach, o których nie masz pojęcia.
/Yours Bykunn
Ostatnio edytowany przez Bykunn - 23-04-2008 o 23:48.
|