Cytuj:
Oryginalnie napisane przez Bloodwin
Ludzie przepowiadanie końca świata to jak mówienie, że Bóg jest i go nie ma. Równie bezsensowne, bo nie da się udowodnić jak i nie da się podważyć.
|
Ale można wysunąć taki wniosek:
Są dwa wyjścia, jeżeli Bóg istnieje to koniec świata nastąpi, kiedyś tam na pewno ten sąd ostateczny nadejść musi. O ile oczywiście Bóg istnieje.
Jeżeli zaś Boga nie ma, to koniec świata nigdy nie nastąpi... Wybuch słońca? No spox, spali ziemię ale my w tym czasie jako istoty ludzkie możemy być już na innej planecie. Nawet gdy spłoniemy z naszą planetą to gdzieś tam wszechświat nadal będzie istniał, a więc nadal nie mamy końca świata. Jak dojdzie to zamarznięcia całego uniwersum, nadal będzie, ale dodatkowo będzie bardzo zimno, jak dojdzie do implozji, to coś po tym znów będzie... ponoć przed powstaniem uniwersum było nicoś to po jego "zapadnięciu się" to nicoś znów nastanie...
Łącząc to wszystko do jednej kupy, wychodzi na to, że koniec świata jest uwarunkowany istnieniem Boga, a idąc bilansem korzyści i strat nie tylko dla nas ale i dla wszystkich istot i nie tylko lepiej by było, gdyby Boga nie było (nmie ma Boga, nie ma końca świata, wszyscy uratowani, oglądamy zachód słońca i żyjemy długo i szczęśliwie! Jupi!

)