@Everton - Aston Villa:
Pierwsza połowa - taka sobie. Ale za to druga - miodzio ! Brawa dla Neville'a za to, że nie wrócił się na obronę, tylko został z przodu, co zaowocowało bramką. Niedługo potem Agbonlahor zdobywa wyrównującego gola, ale niezbyt długo mógł się z tego cieszyć, bo Yobo poszedł za ciosem, odkleił swój 'plaster' w polu karnym i rewelacyjnie uderzył, Carson był bez szans. Cała ta akcja była świetna, podanie Artety to Carsleya, potem dośrodkowanie, coś pięknego. Kiedy już się wydawało, że Everton zdobędzie 3 pkt., nadzieje The Villans rozbudził John Carew, który strzałem głową zdobył gola na 2:2. A na koniec zostaliśmy uraczeni walką ze strony obu zespołów - Aston Villa w ultraofensywnym ustawieniu starała się strzelić jeszcze jednego gola, ale Everton sukcesywnie jej przeszkadzał. Świetny mecz, ogromne zaangażowanie obu zespołów. No ale to po prostu Premiership, które słynie z takich spotkań.
