Dziwny dzień. Matury-wolne, ale z drugiej strony lagi się mnie trzymają juz prawie tydzień. Bijąc dworci(świetna kasa-2k i 14 tribal masek w 25 minut) ujrzałem komunikat ostrzegający przed niebezpieczeństwem jakie stanowi przedstawiciel Triangle of Terror-Morgaroth. Ignorując lagi i niebezpieczeństwa wybrałem się z pierwszą idącą w tamtą stronę grupą poszukiwaczy przygód.
Śmieszna rzecz, ale jest to mój pierwszy tibijski demon

Tutaj soluję.

Tutaj biję(ten vis hur jest mój o/).

No i wielki boss.

Bomme trzymał się dzielnie, lecz nie wystarczyło to do zabicia demona, ja nie robiłem ss z bicia, bo byłem zajęty wciskaniem F9(SD) i piciem herbaty.
Nie czekając, aż jakiś jaśnie oświecony rycerz poświęci się i zejdzie blokować, wyszedłem. Jako, że zostało mi sporo manasów to trochę pobiegałem po wyspach.
Jakiś RotS

Jakiś RotS#2

Pierwsza hydra solo

LOLé