Są ludzie. I już. Nieważne jest to, czy ktoś słucha metalu, czy chodzi codziennie na dyskotekę, czy ubiera się w dresy, czy jest czarny, czy ma kręcone włosy albo woli tort z truskawkami, nie wiśniami.
Ważne jest to, co człowiek sobą reprezentuje, bo jeśli tak wszystko zgeneralizować i ulec sterotypom, to tak po prawdzie świat jest szary, smutny i nic nowego/dobrego nas tu nie spotka. Ci szaraczkowie, których mijacie na ulicy, nie mając ochoty spojrzeć mają w sobie coś, czego moglibyście się od nich nauczyć.
Efekt jest rzeczą drugorzędną. Ważny jest powód, dla którego ktoś ubiera się tak, a nie inaczej/słucha tego, a nie tamtego. Ktoś może być doktorem prawa, ale we łbie mieć tak namieszane, że etycznie, społecznie i moralnie taki człowiek może być na poziomie przeciętnego, bezmózgiego osiłka.
Nie generalizować, nie szufladkować, nie etykietować. Oceniać ludzi indywidualnie, według ich prawdziwej wartości, jeśli jednak prawdziwa wartość tego człowieka to czypindziesiont wydane na żel do włosów/tusz do rzęs/etc., to może być tylko przykro.
Jeśli w swoich opiniach o ludziach opierać się na tvn'owskich wiadomościach, stereotypach i tym, co usłyszymy od znajomych, których znajomych słyszeli, że ich znajomi~, to wychodzi bardzo spaczony pogląd na rzeczywistość.
__________________
Wheter my smiling face was a lie or not I soon came to the point where I didn't know.
We can’t wait for the day that you’re never around
When that face isn’t here and you rot underground
|