Wczoraj widziałem takiego 'delikatnego' emo-girl. Ubiór w sumie pominę (czarno-biała szachownica na spodniach i butach, nieważny szczegół), najważniejsze jest to, co miała na szyi. Otóż miała kilka 'łańcuszków' (bardziej to wyglądało na powrozy): jeden to była pacyfa. No OK, da się znieść. Ale drugi znaczek to był... nieśmiertelnik. Taki wojskowy. Z wybitym nazwiskiem, grupą krwi itp. (nie wiem czy to jej dane).
Widać teraz, że niektórzy nawet nie wiedzą, co zakładają na szyję i chcą tylko poszpanić. Ja osobiście padłem.
|