O gimnazjum nie ma co mówić, bo to żadne emocje, naprawdę. ;]
@CzubiX
To jest teoria, może i wystarczy nauczenie się wzorów, ale wierz mi, na każdą klasówę umiałem na blachę same wzory(no może prócz jednej gdzie, o zgrozo, zapisałem w jednym zadaniu Ek=mv, a w innym, na tym samym sprawdzianie, Ek=mv2; tak oczywiste wzory, że nawet nie sprawdzałem ich poprawności

), a rok kończę z tróją... Po prostu do tego trzeba mieć łeb albo codziennie po kilka zadań robić dla treningu, bo gdy masz jedną daną, a ona ma się do szukanej co znany nam piernik do wiatraka, to żaden wzór nie pomoże, to trzeba po prostu umieć. Niestety. Musisz nie tylko znać wzory, ale również wiedzieć czy powinieneś użyć pitagorasa, poskracać, powymnażać funkcje trygonometryczne, spróbować trójmianu kwadratowego czy zwyczajnej zasady zachowania energii... A na klasówie czy przy tablicy nie ma czasu wykorzystanie wszystkiego, żeby sprawdzić, które jest okej... Ahh ta fiza... Straszny skok u mnie był z gimnazjum do liceum... Kiedyś piątka była za przekształcenie v=s/t, a jak, o zgrozo podstawiło się pod to przekształcone a=t2/2 to człowiek z szóstką wychodził, hehe...