Obudziłem się 7 minut temu

. Sylwestra spędziłem u sąsiadów ( dobrzy koledzy 19 i 20 lat, młodszy gra w Tibię). Oglądaliśmy TV, rozmawialiśmy, jedliśmy i popijaliśmy. Nie będę opisywał ile i czego zostało wypite, bo zauważyłem, że młodsi forumowicze próbują sobie zaimponować ilością wypitego alkoholu; powiem tylko jedno: ten sylwester nie był bezalkoholowy. O godz. 23 20 wyszliśmy na wycieczkę do rynku. Pokaz fajerwerków był super. Zostałem cały obryzgany szampanem ( do dziś kleją mi się pióra). Atmosfera przyjemna, choc niebezpieczna( czasami ktoś rzucał butelki/petardki pod nogi), obcy ludzie składali nam życzenia, widziałem nawet Anglika, który również oddawał się zabawie. Potem wróciliśmy do domu, by kontynuować imprezę ale nikt nie miał juz siły...
PODSUMOWANIE:
Sylwester był udany poza jednym, lecz istotnym szegółem. Z przyczyn niezależnych od niej zabrakło tam pewnej osoby
Sposób na kaca-> dla tych co go mają i dla tych, którzy tylko piszą, że go mają( wg mnie działa): wybrać się na dłuszy spacer z psem/żoną/dziewczyną/śmieciami( niepotrzebne skreślić). Po powrocie zimny prysznic i sporo płynów.