Ja tak samo historia ze szpitalem:
w styczniu(konkretniej 15.01.2008r) poszedłem na pizze z kolegą, wszystko fajnie tylko,że zaczął mnie boleć brzuch. Ok wszystko fajnie pojadę do domu polerze i mi przejdzie. W nocy tak mnie napier****ło, że ledwo usnąłem, z rana następnego dnia pojechałem do lekarza, skierowali mnie do szpitala z podejrzeniem o zapalenie wyrostka. Wszystko fajnie git, jadę do szpitala i zaczęli badania, facet miętosi mi brzuch ze 30 min i co chwila pyta czy boli(a bolało, że miałem ochotę mu przyjebać -.-) aż w końcu powiedział "to najpewniej zatrucie, jedźcie do domu i weź NO-Spe, jak dalej będzie boleć wróć tutaj". I kurwa mać kolejne pół dnia na*******ał mnie brzuch. Rodzice już tam spazmują, że co ze mną nie tak etc. Jadę do szpitala, i 6h na izbie przyjęć siedziałem zanim wywieźli mnie do pokoju(tam gdzie miałem spać). Ale przez te 6h zrobili mi tak: pobranie moczu, 2 razy pobranie krwi, 2x USG, RTG i dalej kurwa nie wiedzieli co mi jest. Mama podpisywała zgodę na "otwarcie jamy brzusznej", nawet nie wiedzieli co z mną zrobią. 3 dnia(a po tylu właśnie dniach wyrostek się rozlewa i jest już naprawdę groźnie) o 6 z rana wiozą mnie na blok operacyjny, powiedzieli, że mam jeszcze chwilkę na jakieś tam przygotowania, to zadzwoniłem do mamy(bez szczegółów już) ok fajnie, pierwsza operacja w życiu, lekko podrajcowany... mówią, że wyjdę w ciągu tygodnia... ale po 3 dniach od pierwszej operacji powiedziałem pielęgniarce, że zrobiłem stolczyka krwawego(znaczy, więcej krwi niż kału) no to od razu cały oddział na nogi postawiony. Okazało się, że pierwsza operacja została źle zrobiona i się jelita poskręcały(niedrożność). No to robią drugą... budzę się, a ze mnie wystaje 5 rur, 2 kroplówki i jeszcze trochę mniejszego szitu. 1,5 tygodnia nie dawali mi jeść... W czasie tego tygodnia rzygałem jak cholera(rekord to 1l zbiornik na rzygawki). No i wsadzili mi sondę żołądkową(pchają Ci przez nos do żołądka, plastikową rurę...) i to co kurwa mi wsadzili to jakieś monstrum było, na*******ało jak wsadzali(odruchy wymiotne etc). Nadszedł czas, że miałem już wychodzić(już zaczynałem jeść i lepiej się czuć), wypróbowali czy mogę zjeść kanapkę z szynką... i koszmar od nowa, cholerne bóle brzucha i groźba 3 operacji. Na szczęście na całym oddziale było tylko 2-3 kompetentnych lekarzy no i postawili mnie na nogi. Wyszedłem ze szpitala po 3 tygodniach, nie jadłem 1,5 tygodnia, przeleżałem 13 pacjentów i 1 lewatywę(nie wiem jak trzymanie czegoś w dupie może podniecać gejów) Ogółem koszmar i nie życzę tego nikomu.
Film:
http://video.google.pl/videoplay?doc...Kc6pzVCw&hl=pl
usuwanie drenażu, ogółem to to miało z pół metra
zdjęcie blizny:
