Warhammer:
We trzech wchodzimy do karczmy. Mnostwo chlopa zalanych juz w trupa lezy pod stolami i na, lacznie z barmanem

Nikt nie widzi, albo nie chce widziec jak wynosimy polowe karczmy i odjezdzamy wozem :>
Paravon. Wczesny ranek. Budzi nas ogromny huk walacej sie bramy miasta. W owej bramie stoi Ogromny ogr lub cosik takiego a obok niego usmiechajacy sie, szczesliwy Mag, ktory prawdopodobnie kontroluje bestie. Spontaniczna decyzja mojego qmpla. Przez otwarta okiennice szykuje sie do strzalu. (okolo 350 metrow). Mierzy w glowe Maga. MG: 'Ladujesz luk i puszczasz cieciwe. Zdajesz sobie sprawe ze trafienie graniczy z cudem.' Rzut kostka, wynik 01. Mag pada martwy ze strzala w glowie. Ogr nie wie co sie dzieje. W miescie wybucha panika. Ludzie wybiegaja na ulice. Oczywiscie my wykorzystujemy okazje, grabimy miejska kuznie

i uciekamy druga brama.
Cyberpunk 2020:
Gramy we trzech (MG i 2 G). MG tak pokierowal scenariuszem, ze stanelismy z kolega po przeciwnej stronie barykady. On dostal zlecenie na zlikwidowanie mnie. Najpierw ktos kradnie mi moj sprzet komputerowy. Gramy ze sluchawkami na uszach wiec nie jestem pewnien czy to qmpel czy nie. Jednak tak sadze. Dochodzi do spotkania. Ja: Oddaj moj SPRZET a zalatwimy to pokojowo (jeszcze nie wiem czy on go ma)
qmpel: Ja ci nie ukradlem zadnego LAPTOPA. lol. Qmpel sie skroil ze spalil, wyciagna bron, ja rzucam sie do ucieczki. Pocisk trafia mnie w noge, jednak nie powala mnie na ziemie. Odwracam sie, patrze na rane, kula nie zaglebila sie w moim ciele i wyplywa z niej jakis plyn. (jak sie okazalo qmpel wyciagnal nie ta bron co trzeba). Teraz on rzuca sie do ucieczki

Wyjmuje uzi, trafiam go w noge 3 pociskami. Podchodze i dobijam jeszcze 27 kulkami

. I tak konczy sie zycie mojego wroga :>
ps: Jak cos se przpomne to dopisze.