No fakt, w Siemcach było masakrycznie, grad wielkości piłek tenisowych, pioruny praktycznie przez dwie godziny waliły, a krajobraz po burzy (przynajmniej w mojej dzielnicy) wygląda tak: pourywane całe gałęzie, wszędzie pełno liści, wybite szyby w autach. Dawno czegoś takiego nie widziałam.
|