Gralem na poczatku z kuzynem ktory mnie namowil na tibie,wtedy moj angielski nie byl jeszcze zbyt dobry ale jakos udalo mi sie stworzyc konto i postac.Zalogowalem sie i go szukam,jest,bije owce to sie przylaczylem,ale po dluzszym czasie sie skapnelismy ze exp nam w ogule nie leci,wiec wylogowalem sie i po raz pierwszy odwiedzilem tibia.pl ;d.Wchodze w zakladke z potworami,ofc zjezdzam na sam dol,patrze demon,ok,loguje sie z powrotem i mowie ze teraz bedziemy expic na demonach

,pozniej sie dowiedzialem ze demonow tu nie ma,a kuzyn wbil juz na szczurach 4 lvl,no coz,musialem isc na szczury tylko ze...ja zaczelem expic pod sklepikami a tam nic nie bylo widac,wiec musialem chodzic w ciemnosci.Zapytalem sie kuzyna czy tez tak ma,ale on mowil ze sa pochodnie na scianach,chcialem do niego przyjsc ale mowil ze nie bo wolniej biedzie expil,wiec expilem w egipskich ciemnosciach.Nagle zauwazylem jakiegos goscia ktory polozyl pochodnie na ziemi,wiec szybko mu ja zabralem i sie cieszylem jak glupi do sera ;d,on cos tam gadal,ale mialem go gdzies.Zszedlem na nizszy poziom i ujrzalem szczura wiekszego niz pozostale,zaczelem je bic i pisze do kuzyna ze daja 2 razy wiecej expa niz normalne.Przylecial do mnie juz swoim 5 lvl charem zaczelismy expic,ja wbilem 5 lvl on 6,po jakims czasie nie mialem juz miejsca w worku na robaki,wiec pytam sie kuzyna czy mi przechowa,ok,mowi ze ma plecak ktory ma wiecej miejsca niz worek,gdy sie go spytalem skad go ma,oznajmil mi ze kupil od jakiegos kolesia za 30 gp

.Dobra,wylazimy z ratow bo nudy,kuzyn dal loga,ja jeszcze chcialem pograc.Ruszylem na polnoc i znalazlem jakas szklanke (viala) chcialem sprawdzic czy moge napelnic nia wode i sie udalo,ale bylem heppi

.Z biegiem czasu odkrylem,ze moge ja napelnic rowniez krwia z potworow.Potem... odkrylem ze kupa kamieni przez ktora nie moglem przejsc jest otwarta,wiec ruszylem i zobaczylem horde robakow,zaczelem je ubijac.Wpadlem na koniec na super pomysl sprawdzenia czy moge sie napic "krwi" z nich,wypilem zielony napoj i zaczelo mi ubywac zycia po 10

.Wczesniej ktos mi wspomnial,ze kaplan ktorego widzialem na poczatku gry moze mnei uleczyc,wiec ruszylem przed siebie.Minelem sie ze straznikiem na mostku(pozniej sie dowiedzialem ze tez mnie mogl uleczyc...) i kolo miasta padlem

chcialo mi sie wyc z rozpaczy bo stracilem 200 zlotych monet i VIALA

tragedia,wylogowalem sie.Na drugi dzien kuzyn oznajmia ze musimy zmienic swiat,bo jak wyszedl na "maina" (a ciekawe co to znaczy?

) to go ubili i stracil wszystko.No wiec pozegnalismy sie z Pandoria i suszylismy na Pacere

.Expilismy juz szybciej i kuzyn chcial zebysmy poexpili na szkieletach,ok wbilismy 8 lvl i nagle dostalismy od jakiegos kolesia propozycje zrobienia questa,salmon quest czy jakos tak,zgodzilismy sie i ruszylismy.Troche sie przestraszylismy gdy przeslismy przez zielony dym ale z zyciem na zoltym zytku dotarlismy do final roomu.Po zdobyciu nagrod,nieznajomy zaproponowal zrobienie screena,my mlodzi i naiwni sie zgodzilismy,i skonczylo sie tym ze zostalismy bez niczego,wyzywalismy go od #@$#@ (mielismy pod 11 lat

) ale uciekl na zielona chmurke a my nie moglismy przejsc bo obaj mielismy zycia na czerwono.Po glebszej dyskuji na skype'ie zdecydowalismy ze ja wezme jego rzeczy,on padnie i wroci i mu odam,ja padne i mi odda(plan stulecia).No wiec uczynilismy to,i brat oznajmil ze teraz czas wyjsc na "maina".nie wiedzialem o co biega,ale nie chcialem uchodzic na gorszego.Gdy mowil cos tam do oracle,po prostu skopiowalem formulke i nieswiadmie zostalem sorcem,zamieszkalym w miescie Carlin.
No i to cala moja przygoda na rooku,sporo rzeczy pominelem ale juz mi sie pisac nie chce,a i tak sie rozpisalem ;d z gory sry za bledy.
P.S. Kuzyn po wyjsciu na maina pogral 2 dni i mu sie znudzilo

a ja biedny newbie zostalem sam w okrutnym swiecie tibii.