Typowo tragicznych przeżyć nie miałem… Najgorszy wypadek jaki miałem to złamanie kości śródstopia w wieku 7lat – niedaleko od placu zabaw był jakaś budowa, polecieliśmy z kumplami się tam „pobawić”. Największą atrkcją była sterta płyt żelbetonowych. Jedna z płyt na samej górze była wysunięta, kumpel stanął na jej krawędzi, przeważył i płyta zsunęła mi się na stopę (stałem na dole) ;P Pamiętam że nawet nie płakałem, tylko darłem się na kumpli żeby mi to gówno ze stopy ściągnęli ;P
Jak czytam o tym paraliżu sennym, to cieszę się że takie coś mnie omija ;P
__________________
"Qui non est mecum, contra me est"
|