Oryginalnie napisane przez .Matrik.
Sorry za offtop, ale od dawna mnie męczy:
Dla mnie to jest jakoś tak (lubię wysnuwać dziwne teorie, które brzmią głupio, ale w jakiś pokrętny sposób maja sens): Bóg na pewno KIEDYŚ istniał. Na pewno apostołowie (czy kto tam, nie jestem dobry historii Chrześcijaństwa) nie napisali Pisma Świętego tak z głupia fran, coś musiało się wydarzyć, że w Boga uwierzyli i o nim pisali, kiedyś ksiądz nam opowiadał o naocznych świadkach Jezusa, takie tam... tak więc uważam, że Bóg istniał. Czy istnieje nadal? Nie wiem. Możliwe, że tak (ba, prawdopodobne), ale mało kto w niego wierzy. 90% tych, którzy nazywają się jego wyznawcami tak naprawdę wierzy w hierarchię (organizację), nie w samego Boga. Pozostają te wszystkie niezwykle gorliwe staruszki, które naprawdę wierzą w siłę swoich modlitw. Być może Terry Pratchett w "Pomniejszych Bóstwach" ma rację, i bogowie istnieją tak długo, są tak potężni, jak wielu mają wyznawców. Także Bóg już nie jest tak potężny jak kiedyś, nie widzimy na co dzień jego cudów, bo nie ma on już "mocy", ergo LUDZIE JUŻ W NIEGO NIE WIERZĄ.
Czyli nawet Atena i Posejdon gdzieś tam po świecie popierd****ą.
Uwaga: komentujcie samą teorię, nie to, jak bardzo jest prawdopodobna.
|