Więc Karin skończone. Dość nietypowe zakończenie (czemu ja w każdym anime widzę oddzielne, nietypowe zakończenie?), myślałem już, że prawie wszyscy zginą. Najbardziej humorystyczna postać to oczywiście W-kun. Z początku myślałem, że zacznę ciskać drukarką, monitorem, klawiaturą i myszką w ściany, gdy ujrzałem oczy Kenty. Nie-do-strawienia. Jakoś poszło. Poza tym biust Maaki miał dziwną przypadłość- w jednym odcinku był mniejszy, w drugim większy. Poza tym anime ogląda się z niejaką przyjemnością, miłe przejście od komedii do półtragedii i z powrotem. Polecam wszystkim.
Następny wampirowaty cel: Vampire Knight!
__________________
*Tooku sora mado no mukou*

|