Ja zawsze wiekszego problemu z nauka nie mialem. Praktycznie nigdy sie nie uczylem w domu. Cala moja wiedza z ktorej dostawalem 5,4,3 czasami dwoje i laski opierala sie na tym co wynioslem z lekcji. Dla mnie po prostu uczenie sie w domu to jest marnowanie czasu, zreszta ja kompletnie nie umiem sie skupic w domu. Jak wiele razy przysiadalem do lekji w domu to jedno zerkniecie w telewizor (ofc wylaczony) i juz myslalem o tym co fajnego w tv. Zerkniecie na kompa i juz pomysly co moglbym teraz fajnego czytac w necie zamiast glupiej biologii. Mnie za duzo rzeczy w domu rozpraszalo. W szkole na lekcjach sluchalem, co nie przeszkadzalo mi wiele razy przeszkadzac na lekcjach ;] Moja wychowawczyni z liceum (strrrrrasznie madra i inteligentna) zawsze mowila ze mam niesamowita pamiec bo ona wiedziala ze ja sie w domu nie ucze tylko wszystko co wiem to wiedza z lekcji i inteligencja. Na samej inteligencji mozna jechac az do konca gimnazjum. W liceum zas juz sama inteligencja niestety nie wystarczy i czasami trzeba sie troche pouczyc. Co do nauki to jedynie uczylem sie rano w drodze do domu jak tego dnia mialem jakas klasowke bo zauwazylem ze wtedy duzo wchodzi mi do glowy... no i oczywiscie w szkole na roznych lekcjach i na przerwach. Musze potwierdzic ze robienie prac domowych bardzo utrwala zdobyta wiedze, wiec jesli ktos chce umiec dany material niech odrabia prace domowe, mi sie wiele razy tego nie chcialo co owocowalo zamiast 5 czy 4 to 3 czy 2 na klasowce
bless