Cytuj:
Oryginalnie napisane przez Gtyk
Porownanie raczej malo trafne. Mowiac o Franco mowimy o czlowieku ktory sam z wlasnej woli zdecydowal sie wywolac wojne domowa a pozniej stac sie sojusznikiem nazistowskich Niemiec. Sprawa z dziadkiem Tuska jest zupelnia inna. Tam faktycznie bylo to bezsensowne pomowienie Tuska, bardzo nieczysta zagrywka dla ciemnych mas, ktore zreszta zawsze stanowia podstawe kampanii wyborczych PiS. Ale zauwaz roznice. Jozef Tusk zostal sila wcielony do Wehrmachtu, kara za uchylenie sie byla kara smierci. Byl zwyklym, nic nie znaczacym zolnierzem. Czy mozna wiec sytuacje z pomowieniem Tuska o zwiazki rodzinne z zolnierzami Wehrmachtu porownywac do krytyki swiadomie mordujacego wlasnych rodakow i swiadomie wspierajacego nazistow Franco?
|
Z tym, że Hiszpania za panowania Franco nigdy nie była sojusznikiem Hitlera. Co prawda El Generale utrzymywał bliskie stosunki z Hitlerem, jednak nigdy nie zdecydował się wejść z III Rzeszą w żaden sojusz, czym doprowadzał Adiego do szewskiej pasji. Ponadto za jego sprawą mnóstwo Żydów zostało uratowanych (poprzez schronienie w Hiszpanii) w tej części Europy.Uratował także swój kraj od komunizmu. Nie mówię, że jest dla mnie wzorem, ale też nie przedstawiajmy go w tak krytycznym świetle.
Btw. Prawo Godwina
