Rozróba na całego, szczególnie w miastach faccowskich, jedynie w Svargrond było na tyle spokojnie by wydać wszystkie oszczędności na buteleczki i SDki

. Nawet udało mi się kilka razy pyknąć paru ludków, ale w końcu dead był nieunikniony. Najbardziej spektakularny dead zaliczyłem, gdy stojąc w ab próbowałem dołączyć do w/w żółtego teamu, lecz nie wiedzieć czemu nie uszedłem z nimi za daleko, zanim oberwałem salwą jakichś 10 SD. Chyba przywiązywali większą uwagę do party, niż do koloru ciuszków

.