Cytuj:
Oryginalnie napisane przez eerion
Bądźmy szczerzy otakuma. Jeśli chodzi o bycie otaku (europejsko-amerykańskie. W Japonii to znaczy zupełnie co innego), to nim nie jesteś. I praktycznie nie ma tutaj żadnego otaku, jeśli chcecie podążać za definicją tego słowa.
|
Może jest tu ktoś kto nie widzi świata poza swoim guru i zrobi dla niego wszystko jak Tsutomu Miyazaki

, a poważnie to bezsensu jest branie istniejącego słowa i nadawanie mu innego znaczenia, ale cóż taka ludzka natura.
Cytuj:
Oryginalnie napisane przez eerion
Prawdziwy otaku powinien wejść głębiej w temat. Znać klasyki, z których często brali natchnienie późniejsi twórcy. NGE, Trigun, Cowboy Bebop, Azumanga Daioh, Excel Saga, Akira, Fist of the North Star. I więcej.
Nie stajesz się otaku (czy może lepiej pasuje słowo fan?) , gdy obejrzysz X anime lub Y kategorii. Otaku stajesz się, gdy naprawdę zaciekawi cię to wszystko i zaczniesz głębiej wchodzić. Nie samo anime, ale także kultura, historia, język...
Jeśli ktoś traktuje M&A, jako sposób na relaks (nie ma w tym oczywiście nic złego), ogląda je jako alternatywę grania na kompie/oglądania telewizji (czyt. sposób spędzania wolnego czasu) i tyle, to jak on może nazywać się fanem? Lada moment to mu się znudzi, znajdzie sobie inną "zabaweczkę" i tyle będzie tego wszystkiego. 
|
Zgadzam się.
Osobiście Japonia zawsze mnie fascynowała, nie tylko technologicznie, ale i kulturowo. Lubię po obejrzeniu anime, poczytać legendy i mity z których autor brał natchnienie. Na naukę języka niestety nigdy nie miałem wystarczająco zapału i czasu, jedynie fonetycznie zapamiętuje słowa / zwroty po anime.
Excel Saga - ciekawą recenzję ma i fabułę - "Want to watch"