Ja doświadczyłem conajmniej dziwnego snu... Został zapamiętany przeze mnie, bo był bardzo szczególny. Często o tym myślę.
Jeśli ktoś oglądał Blad Runner'a (Łowca Androidów) to pewnie skojarzy słowa które są chyba kluczowe w tym o czym śniłem.
To wyglądało tak, że poprostu jakiś głos wypowiedział słowa. Prócz głosu nie było nic. I nie mówie tu o tym, że wszędzie czerń. Nie było nic. Nie potrafię opisać, słowa do opisania tego nie istnieją.
Głos mówił coś w stylu " Waszymi oczyma widziałem rzeczy tak ludzkie, o których, Wy, ludzie, nie potraficie nawet śnić".
Obraz zamienia się z 'nicości' we 'wszystko'. Jedna "scena", Para starszych ludzi, umierają w łóżku szpitalnym, nagle sen przeskakuje na jakby "2 scenę', para zakochanych, odrzucają się wzajemnie, następnie bójki uliczne, przestępstwa, morderstwa, później staje się "coś". Niewiem co. Sen przeskakuje na jakąś strasznie odległą przyszłość. Ziemia niemal jak czerwona planeta, i znów sceny życia. Świat to jakieś wielkie pustynie, ludzie żyją i mają się... lepiej. Żyją, cieszą się, gdzieś tam chłopak dziękuje w sklepie komuś za czystą wodę, wszędzie jakaś taka ludzka życzliwość. Świat zniszczony, ale to było takie jakieś dobro w źle. Wiedziałem, że coś złego się stało, lecz przezto było dobro wśród ludzi. Niewiem, chyba wtedy gdy to do mnei doszło, sen się skończył, lub śniłem zupełnie oczymś innym? Niepamiętam.
Ogólnie przepraszam za tak denne opisanie, ale poprostu starałem się przekazać wszystko tak, jak to wyglądało, i jak mi to mózg przekazał.
Jako ciekawostka- tekst który usłyszałem na początku, skojarzyłem z Łowcy Androidów, bardzo podobna kwestia, tyle, że Blade Runnera oglałem po śnie, niewiem ile, ale w każdym razie po tym, gdy już mi się to pokrętne coś przyśniło.
Z tym snem mam wiele przemyśleń, ma tak wiele ukrytych znaczeń i odniesień dla mnie.
__________________
My Blue Heart beat for Chelsea FC.
Life's Ours. We Live it Our way.
Legenda Ducha Prypeci
|