Jako mały szczyl panicznie bałem się... portretów. I teraz opowiem o koszmarze, który najbardziej mi zapadł w pamięci, mimo, że śnił mi się z 7 lat temu.
Więc zaczęło się od tego, że spałem. Śnił mi się jakiś koszmar, ale nie mam pojęcia co to było, bo to chyba nie możliwe, żeby być świadomym co się śniło w śnie. Więc przebudziłem się. Cały spocony, wyczerpany. Postanowiłem pójść do kuchni, żeby się napić. Wychodzę z pokoju, idę w stronę schodów. Schodzę schodami, jest środek nocy. Na wprost jest kuchnia, na prawo salon. W kuchni widzę dziadka. Czuję uśmiech na twarzy, gdy usłyszałem jakieś stuknięcie w salonie. W salonie wisiał kiedyś wielki obraz kobiety z wazonem. No więc wchodzę sprawdzić co to, a kobiety nie ma na obrazie, jest pusty. Spanikowałem, zacząłem uciekać, ale mimo ruchu nóg, nie przemieszczałem się. Nagle coś chwyciło mnie za nogę i zaczęło ciągnąć. To była ta kobieta z obrazu. Ciągnie mnie po podłodze a ja krzyczę "Dziadku! Dziadku!". Gdy ja byłem cały zapłakany, obudziłem się.
Najstraszniejszy sen w moim życiu ;d.
|