Trzeba przyznać, że tworząc ten fake nie kierowałeś się żadną sensowną logiką...
W każdej scenie jeden idiotyzm goni następny. Przykłady? Proszę bardzo:
"Szefie, wódka się kończy!" Żeby takie coś wymyślić, trzeba nie mieć zielonego pojęcia jak wyglądały średniowieczne dwory królewskie> Trudno, nie wiedziałeś. No ale z drugiej strony, trzeba być totalnym idiotą (lub dzieckiem), żeby myśleć, iż w średniowieczu dworzanie lecieli do króla z byle gówienkiem, bo im czegoś zabrakło. Co do gówienek, to istniały wtedy o wiele zabawniejsze historie z nimi w roli głównej, ale o tym kiedy indziej. Wracając do tematu: może kolegę rozczaruję, albo nawet oświecę, ale na dworze takimi sprawami jak woda, jedzenie, czy wyposażenie dworu w cokolwiek, zajmowali się odpowiedni URZĘDNICY (nie mylić z dzisiejszymi darmozjadami...).
Przy okazji dworów, wiele ludzi robi błąd przedstawiając je tak: Król samotnik, zawsze siedzi na tronie, sala tronowa zwykle jest wielka i pusta. Z tego całego mitu prawdziwe jest tylko jedno, sala tronowa zawsze była wielka, ale wokół niego zawsze było mnóstwo ludzi (chyba ze kazał im wyjść), nawet kiedy odbywał noc poślubną ze swa małżonką. Król siedział na tronie tylko podczas audiencji i innych tego typu imprez.
Rozwala mnie scena nr. 2. Ten cały książę to chyba totalny imbecyl i samobójca, bo tylko taki człowiek prowadzi płatnego zabójcę na zamek, by tam kazać mu zabić króla. Przecież w każdej chwili ktoś może zobaczyć ich razem i oskarżyć księcia o zaplanowanie śmierci ojca.
Z kolei sam asasyn musi pochodzić z bardzo odległego państwa, skoro nie poznał księcia (chyba że książę ukrywał się przez całe życie). A z drugiej strony musi dobrze znać zamek, bo od razu wiedział gdzie jest król. "-Why?! -FOR MONEY!!!" Reakcja zabójcy na tekst księcia jest śmieszna, prędzej spytał by o więcej kasy, niż o powody... Chyba, że to agent!
Inteligencja strażników także zwala z nóg, tak jak już ktoś powiedział: w takiej sytuacji jeden z nich wszedł by na sale i spytał króla o pozwolenie, ale na pewno nie powiedział by "Aha... To jedziesz ziomek"
Sporo spekulacji pozostawia też moment w którym nasz zabójca-jasnowidz zza 7 gór wchodzi na sale. Z pewnością w chwili gdy król mówi "Waaaaasup!?", to ten drugi gość odwrócił by się, albo nawet wcześniej, gdy otwierały się wrota. Istnieje też możliwość. że gościu jest głuchy, a asasyn-medium jest też duchem i przechodzi przez ściany.
Wracając jeszcze do marnotrawnego syna i księcia, o jak że pięknym, angielskim imieniu: Jan (vel. Johnny B ) oraz genialnej straży królewskiej.
Nie zgadzam się z ludźmi, którzy twierdzą, iż książę nie mógł słyszeć co działo się na sali, ściana wcale gruba nie jest. No ale głusi za to musieli być strażnicy, chyba że nasz cudotwórca zabił króla siłą percepcji! Król też był niezwykle odważny, jeśli widział gościa który zabija na jego oczach człowieka i nie woła straży... Co nie zmienia faktu że tekst Jasia "Mmmm... He's commin'" jest tu nie na miejscu. prędzej pomyślał by "Mision complished!"
No, ale przynajmniej skończyłeś historyjkę genialną puentą...
Jak już wspomniał Misza: Trafiłeś w dziesiątkę jeśli robiłeś ten fake z myślą o parodii, gorzej jeśli to nie było twoim celem.
@down
To był sarkazm...