Cytuj:
Oryginalnie napisane przez Parys
Dobra to teraz taka sytuacja. Rok 39', ściana wschodnia. Na granicy tylko żołnierze KOPu z rodzinami. Wchodzą sowieci. Mordują kogo popadnie, byle by był polakiem. O co walczysz? Nie walczysz do momentu, aż ktoś Ci zabije kogoś bliskiego? Dobrze, że dodałeś, że ta wartość jest abstrakcyjna tylko dla Ciebie. Wybacz, ale życzę światu jak najmniej ludzi o takich poglądach. Mówisz, że to nie zależy od ilości pokoleń - czyli pod zaborami byłoby Ci obojętne czy mówisz po rosyjsku czy po polsku, czy jeszcze może po turecku. I po odzyskaniu niepodległości, wolności słowa - nie poszedłbyś walczyć w jej ponownej obronie?
|
A jakby było bardzo dużo takich ludzi jak ja, to by się po prostu zatarły różnice między narodami. Przestałby istnieć abstrakcyjny podział na państwa. I nie doszłoby do wojny, bo Stalin czy inny Hitler po prostu nie mieliby odpowiedniej władzy nad swoimi krajami.
@reszta wypowiedzi i Duch: Cóż, nie ukrywam, że jeśli miałbym możliwość to uciekł bym z Polski zamiast o nią walczyć. Chociaż oczywiście jeśli miałbym do wyboru tylko albo kulę w łeb albo kulę w łeb w obronie ojczyzny, wybrałbym to drugie, bo zawsze warto coś przed śmiercią dla kogoś zrobić. Ale na pewno bym się do walki nie pchał, a tym bardziej do powstań.