Co do tego, że tarczą można było atakować - powinno wrócić. Przecież logiczne. Przedstawiam taką sytuację: Bitwa. Dwóch rycerzy podobnej postury walczy ze sobą. Jeden jest uzbrojony w wielki dwuręczny miecz błyszczący w słońcu i płytową zbroję nałożoną na kolczugę. Drugi ma lżejszy pancerz - ćwiekowaną skórzaną zbroję (utwardzoną np. żywicą) oraz uzbrojenie: krótki obosieczny topór oraz puklerz (mała tarcza czasami z dużym 'ćwiekiem' wystającym na środkku, mocowana na przedramieniu/nadgarstku <btw: dobra dla łuczników>) Oczywiście rycerz z dwuręcznym mieczem robi tzw. młynka (w tibii berserk). Rycerz w lżejszym rynsztunku oczywiście uskakuje i w odpowiednim momencie blokuje tarczą miecz rycerza w ciężkim rynsztunku (nazwijmy go:A). Rycerz B udeża go pod ramię trafiając w żebra i przebijając zbroję oraz rozrywając kolczugę. Rycerz A próbuje uderzyć znad głowy - niestety, nim jego wielki miecz nabierze pędu, rycerz B zablokuje go swoim toporem. I teraz dowiadujemy się o przydatkości bojowej tarczy: Rycerz A dostaje w mordę tarczą od rycerza B, tracąc szczękę i część mięśni twarzy. Oszołomiony nie jest w stanie odpierać ataków rycerza B, uderzającego to toporem, to znowu tarczą. Walka kończy się cudownym odrąbaniem głowy rycerza A przez rycerza B z półobrotu i opadnięciem jego chluśtających krwią zwłok na ziemię.
ZAKOŃCZENIE: (humorystyczna werszyn ;>)
Rycerz B potyka się o jelita rycerza A i upada twarzą na swoją własną tarczę, wbijając 8 centymetrowy klin w łeb. Zwycięskie wojska przemaszerowują po nim oraz po jego partnerze walk - rycerzu A.
