Śniło mi się coś tibijskiego, jakieś korytarze... później Kuba Wojewódzki, który leżał obok mnie (w odstępie 2m, żeby nie było!) na plaży Oahu. Taki widok jak z tapety na komputer. Jakaś dziewczyna wskakuje do wody i zaczyna płynąć przed siebie. We śnie zastanawiam się, czy aby na pewno ten widok jest prawdziwy (sądziłem, że horyzont to swojego rodzaju tapeta, ściana, lecz chmury wydawały się realne). Chcąc zażartować powiedziałem do Kuby "a niech sobie płynie i 3 kilometry, tak czy siak się nie dowie". Później jakieś mini przyczepy campingowe spadały ze "skarpy" wysokości 3m. Wsiadłem do jednej z nich ( a właściwie teleportowałem się

). Leżałem na lewym boku na łóżku jednoosobowym. Przede mną był komputer, taki z białą obudową. Włączyłem go i natychmiast się jakieś stronki wyświetliły. Nagle jakieś porno mi się włączyło. Tak chwilę się zastanawiałem po jaką cholerę... Lecz i tak kliknąłem by się włączyło. Okazało się, że było tak jakby na "pauzie", nie mogłem nic kliknąć czy nawet wyłączyć komputera.
Później czułem jak ktoś coś do mnie mówi, coraz głośniej. Budząc się, okazało się, że matka ryczy po mnie bym wstawał bo się spóźnię na autobus. Budzika nie słyszałem...
Za dużo "się"
