Ze dwie noce temu chyba miałem LD. Śniło mi się, że jestem w jakimś biurowcu, nikogo tam nie było, tylko ja. W pewnym momencie pomyślałem "kurde. Zaraz się skończy ten sen." I mam dwie hipotezy co do tego co było dalej:
1) Sen się urwał, a ja kontynuowałem go w swojej wyobraźni.
2) Miałem świadomość. Pomyślałem, gdzie chce iść i tam poszedłem. I jeszcze, byłem pewny, że w każdej chwili mogę otworzyć oczy i zakończyc sen. I niestety tak się stało.
Ktoś moga mi to wyjaśnić? PLAX!!1!