Mnie się wzięło na zapuszczanie w kwietniu ubiegłego roku. W międzyczasie trafiłem na paru niedokształconych pseudofryzjerów, którzy nie wiedzieli co znaczy "przerzedzić" albo "wycieniować" i tak o to po prawie roku:
z tylu siegaja troche za szyję
z przodu gdzies za oczy (ja nie sem emo, dajeje na bok xd)
po bokach za uszy
Myślałem, że ja zwariowałem myjąc je codziennie a w ostateczności co drugi dzień, ale czytając posty wyżej doszedłem do wniosku... że wszyscy zwariowaliśmy xd
Ogólnie troszke dłuższe włosy to fajna sprawa, ale gdy dochodzi do tego uciążliwe łażenie do fryzjera gdy wyrośnie nam naturalny hełm, częste mycie i ew. prostowanie boków to mamy ochotę je po pewnym czasie spalić ;p
|