Cytuj:
Oryginalnie napisane przez Gtyk
Ty sciagajac program z internetu kradniesz go, poniewaz pozbawiles autora po pierwsze zyskow z tej kopii programu, po drugie prawa do decydowania o sposobie udostepniania.
|
Powtarzam - zyski w momencie popelnienia przestepstwa piractwa sa wirtualne - mozna jedynie domniemywac, ze gdyby czyn nie zostal popelniony, z tytulu sprzedazy plyty bylyby jakiekolwiek zyski.
Ladnie wyglada to na przykladzie mp3 - sciagasz z netu pojedyncze piosenki, podobaja sie - plyte kupisz, nie podobaja sie - nie kupisz plyty, podobaja sie ale nie masz kasy - popelniasz 'przestepstwo' o malej szkodliwosci spolecznej bo uzytkujesz cos czego i tak bys nie kupil.
Rozpatrujac to w kategoriach warunkow polskich proponuje kazdemu zastanowic sie nad tym ile muzyki sluchalby, jesli na mocy dzialajacego i egzekwowanego prawa autorskiego nie mialby dostepu do formatow elektronicznych i zmuszony bylby do kupowania plyt za 30-50 zlotych sztuka. O polowe mniej ? 5 razy mniej ? 10 razy mniej ?
Podsumowując: prawo w tym wzgledzie nalezaloby zrewidowac tak, aby utworzyc sensowna i nieoderwana od rzeczywistosci definicje wlasnosci intelektualnej, taka, ktora bedzie mozna w sposob skuteczny chronic. Zamiast tego krecimy sie w kolko wokol starego, nieco archaicznego prawa, w dodatku analizujac je z pominieciem czynnika ludzkiego.