@Sven
Teraz widzę, że masz podobne podejście
U nas zauważono ogromne zainteresowanie piłką nożną i mamy piękne nowe boisko, na którym graliśmy nawet w grudniu/styczniu, a od około 10-ciu dni jestem tam codziennie.
Basen to moim zdaniem złe rozwiązanie. Mimo wszystko, od kiedy rozgrzewkę przeprowadza wyznaczona osoba nie jest źle. Biegamy sobie tylko dwa okrążenia dookoła murawy, a później rozgrzewka w miejscu, bez pompek/przysiadów/"pajacyków", za to chyba zawsze brzuszki. W podstawówce bieg trwał ponad 10 minut, a później dopiero w miejscu ;s Wtedy traciło się motywację, przynajmniej u mnie. Głupotą była też podwójna rozgrzewka w sytuacji, gdy ma się dwie lekcje...
@Edit
Jeśli chodzi o oceny, to u nas nauczyciele są raczej wyrozumiali. Z piłki nożnej dostałem 6, z siatkówki 5, z ręcznej 5, z koszykówki 4 (bo ona ssa xD), a z wiadomości też 5, więc raczej nie jest tak ciężko. Chociaż fakt, że od czasu gimnazjum niektórzy mają zmartwienie, bo WF zaniża im średnią : o Z mojego punktu widzenia to dość dziwne, bo wcale nie trzeba być jakimś geniuszem sportu... Wszystkie 3/4 (bo 1/2 to raczej tylko niećwiczący dostają) na koniec roku są moim zdaniem informacją, że ktoś się "nie nadaje".
Cytuj:
Każdy z nas zapewne widział te wybetonowane studnie-podwórka otoczone liniejącymi z tynku kamienicami. Te mizerne skrawki wydeptanych doszczętnie – kiedyś trawników – na osiedlach blokowiskach. Biedne to wszystko strasznie. Ale dawniej – zaraz po szkole, po obiedzie – zaczynał się tam ruch, który trwał aż do wieczoru, gdy mamy wychylały się z okien i wołały, żeby już, szybko, do domu: odrobić lekcje, zjeść kolacje, spać...
Królową wszystkich podwórek była wtedy piłka nożna. Królem – trzepak do dywanów; uniwersalny przyrząd gimnastyczny, niezawodny sposób na zaimponowanie znajomym dziewczynom. Gry dziś już zapomniane, to klipa, klasy, dwa ognie, skakanka. Kiedyś na parkowych alejkach (choć niewielu było takimi szczęściarzami i miało park w pobliżu) codziennie odbywały się szaleńcze wyścigi; przed rozpędzonymi rowerami uciekało na boki wszystko, co żywe.
|
Może dlatego, że mieszkam na podkarpaciu, ale pamiętam te czasy ;P
@Edit 2
ROTFL, niecałe 10 sekund w zwisie xD To musi być bardzo naciągane... Zresztą, cieszę się, że nie mieszkam w super nowoczesnym mieście i mam jedną osobę niećwiczącą w klasie (z powodu martwicy, ale co jakiś czas udaje się do specjalisty, który ma "anulować" zwolnienie, swoją drogą mój dobry kolega), a jedną która nie chce.