Nawiasem mówiąc, kuriozalnym jest, lansowany przez różne indywidua pogląd, jakoby przez brak trzech lekcji WF w tygodniu, dzieciak nabawi się skoliozy, kurzej ślepoty i w ogóle uschnie przed kompem, na którym nawala do oporu w Tibię.
A przecież tak nie jest. Ci, którzy na WF chodzą regularnie, mają do tej lekcji pewnie "predyspozycje" - w związku z tym WF lubią.
A co z tymi, którzy tych predyspozycji nie mają (nie mówię tu o sobie)? Oni albo zwiewają, albo przy grze w piłę wybiera się ich na szarym końcu, i tylko stoją na bramce albo grzeją ławę. I gdzie tu ruch?
|