Ja chodziłem na wfy jak mieliśmy na siłowni (tylko rok), gdy mieliśmy na basenie też chodziłem, ale jak mamy na sali w szkole to olewam bo nie lubię zespołowych gier zwłaszcza piłki nożnej, lubię sporty indywidualne jak na przykład bieganie, pływanie gdzie zajmuję zawsze wysokie miejsca, a jakoś zespołowo to tylko siatkówka i unihokej, piłki nożnej i koszykówki nie lubię, a są to najczęstsze sporty w mojej szkole więc robię sobie wolne bo w dodatku w kijowych godzinach te wfy są...

Wolałbym aby była określona ilość godzin do zaliczenia i na przykład co jakiś czas w sobotę powinny być zajęcia to mógłbym więcej godzin siedzieć, a w tygodniu to nie zamierzam chodzić rano i śmierdzieć jak szmata bo dwugodzinnej (godziny szkolne) przepychance z piłką...

Jak nie mieliśmy na sali to miałem piątki, teraz mam różnie ale najczęściej 2-3 i i tak sram na to bo jestem wysportowany i mam w dupie takie marne lekcje.
A sprawdziany są łatwe jakieś pompki, bieganie na czas itp. itd. Jak przypadkiem jestem na wfie i trafię na sprawdzian to mam piątki, ale teraz facet się uwziął bo widzi, że część osób olewa lekcje i dlatego daje oceny za frekwencję.
Pacz ty to masz fajnie.
Aha jeszcze jedno: mamy nowoczesne przysznice! Ale przerwa po wfie trwa 5 minut jak nie zdążysz na polski który jest po wfie to masz zamkniętą klasę bo szmata zamyka na zamek i jeśli nie usprawiedliwisz się pisemnym usprawiedliwieniem od lekarza albo rodzica to jesteś pytany w kolejnym tygodniu i zazwyczaj pyta ląduje w dzienniku. Nawet jak jest się przygotowanym do lekcji, monster zawsze znajdzie pytanie które zmiażdży :/
Były też 3 fajne boiska na polu w tym jedno bardzo duże i przyjemnością były lekcje wfu w lecie, ale oczywiście teren sprzedano, rozdupcono boiseczka

i zrobiono przedszkole. Teraz zostało małe boisko ale i tak nie można na nim grać bo przypadkiem piłka poleci za siatkę na teren przedszkola i jeszcze zabije jakieś dziecko. Polskie realia.
A tak na marginesie z wykopu
