Mam brata rocznik '92, który otwarcie mówi, że jego rocznik czy rok starsi to jest jakieś popapraństwo w porównaniu do tego co w moim roczniku '90. Widzę z waszych wypowiedzi, że różnie to bywa z tą granica wiekową.
Ale wiecie co myślę? Że tak samo jak my nie potrafimy zrozumieć zachowania dzisiejszych dzieci(które za dzieci się chyba nie uważają) tak i one nie rozumieją nas (nie, żebym uważał się za wybitnie dorosłego, ale powiedzmy, że prawie

). Dokonał się jakiś konkretny i dosyć nagły skok "cywilizacyjny" na naszych oczach...