Oto kilka moich historyjek:
1. Kilka lat temu mój brat (Makilili) załozył się ze mną, że nie uda mi się zeskoczyć z łóżka piętrowego (zrobił je dziadek, więc było niestandartowe, było wyższe niż zazwyczaj). Zakład oczywiście przyjąłem, bo sprawa toczyła się o całe 10 groszy

. Wszedłem na górę, Makilili zabrał drabinkę i skoczyłem. Czyłem się jak ptak w przestworzach, tylko lądowanie nie było przyjemne. Spadłem brzuchem i klatką piersiową do dołu, ale wczesniej leciały ręce. Efekt to jedna ręka w gipsie, a druga w bandażu, no i zarobiłem 10 gr
2. Bardzo lubię jeździć na rowerze. Także bez trzymanki. Rok temu postanowiłem przejechać przez "leżącego policjanta" bez rąk na kierownicy. Wziąłem odpowiedni rozpęd i wjechałem... ale nie przejechałem. Zaliczyłem "glebę" wykonując przy tym efektowne salto. Efekt: rozbita głowa, rozcięty palec i ogólne potłuczenia
3. W te wakacje zrobiłem z bratem mały rowerowy tor przeszkód. Była rampa, mostek i zjazd, po którym był gwałtowny wjazd na drugą rampę. Oczywiście to zawsze ja testuje wynalazki Makililego, więc wziąłem rozpęd i z typowym dla mnie błyskiem w oku wjechałem na rampę z pełną prędkością. Rampe i mostek przejechałem bez problemów, ale przy drugiej rampie przekoziołkowałem i znowu się potłukłem
Chyba zostanę kaskaderem
