Cytuj:
To, że Ty kochasz Areczkę, Ty Lechunię, a ktoś inny Krakowieczkę - mnie, obywatela nie w temacie szczerze wali. A to, że ktoś bazgrze 70% powierzchni właśnie w taki sposób świadczy o tym, że autorom chyba czegoś brak w życiu i muszą ukazywać swoją przynależność.
|
A mnie nawet graffiti walą (tak długo, jak nikt nie bazgrze po mojej chacie - ale płot mam). Wiem, cham ze mnie, że tylko swoim się interesuję. Denerwuje mnie za to fakt, że będąc W OGÓLE nie w temacie, tj. nie interesując się piłką nożną, nie rozróżniając poszczególnych klubów, etc. (tak, są tacy mężczyźni - np. ja), wciąż możemy dostać po ryju, bo nie wiemy kogo kochamy i kto wymiata na dzielni ("- Kto jest najlepszy w lidze? - Nasi?"). Ba, dochodzi do tego, że aby poruszać się po niektórych (tych co bardziej hardkorowych, fakt, ale wciąż...) dzielnicach niektórych miast, musimy wiedzieć jaki procent populacji danego zadupia kibicuje jakiej drużynie (a najlepiej i jak rozróżnić poszczególnych kibiców). Znam przypadek osiedla, gdzie na północy kibicują X, na południu Y, a napier*****ą się pośrodku. Fajnie. I kończy się na tym, że, mieszkając w jakowymś większym polskim getcie (pardon), i tak dostaniemy w końcu po mordzie - jak jesteśmy kibicem, to od kibiców wrogiej drużyny (swoją drogą, te wszystkie "mamy pokój/wojnę z XXX!!!11" mnie śmieszą), a jak nie - to skopią nas, bo nie wiemy kto rządzi.
To mnie wkurza.